Ekspert podkreśla, że oczywiście nie należy demonizować technologii, gdyż pełnią one ważne funkcje psychologiczne i społeczne. Social media zaspokajają fundamentalne potrzeby z piramidy Maslowa, przede wszystkim potrzebę przynależności i uznania. Pozwalają utrzymać kontakt z bliskimi rozproszonymi po świecie, budować grupy wsparcia dla osób z rzadkimi problemami czy czerpać inspiracje do rozwoju pasji.
Problem zaczyna się w momencie, gdy proporcje zostają zachwiane, a wirtualna rzeczywistość zaczyna dominować nad tą fizyczną. Kluczowym zagrożeniem jest tu – opisany dekady temu przez Leona Festingera – mechanizm porównań społecznych, który w erze cyfrowej przybrał na sile.
– W mediach społecznościowych oglądamy zazwyczaj fasadę życia innych – wyselekcjonowane, najlepsze momenty, sukcesy i uśmiechy. Zderzenie naszego „kulisowego", często chaotycznego i trudnego życia z cudzą „sceną główną" prowadzi do nieuchronnego obniżenia samooceny, wzrostu lęku, a nawet stanów depresyjnych. Szczególnie dotkliwe jest to dla młodych ludzi, o czym szeroko pisze prof. Jean Twenge, wskazując na korelację między wzrostem popularności smartfonów a kryzysem zdrowia psychicznego nastolatków – mówi dr Kuś.
„Post dopaminowy"
dla higieny cyfrowej
W tym kontekście pojawia się pytanie o sens i możliwość cyfrowego detoksu. Całkowite odcięcie się od technologii na długi czas jest w dzisiejszym świecie dla wielu osób utopią, a wręcz mogłoby rodzić dodatkowy stres związany z wykluczeniem zawodowym czy towarzyskim. Jednak zdaniem eksperta okresowy „post dopaminowy", na przykład na czas Świąt, jest nie tyle możliwy, co wręcz niezbędny dla naszej higieny psychicznej.
Korzyści z odłożenia telefonu na dwa lub trzy dni są wymierne i fizjologiczne. Przede wszystkim następuje obniżenie poziomu kortyzolu, gdyż mniej bodźców to mniej stresu dla przebodźcowanego układu nerwowego. Poprawia się jakość snu, ponieważ brak ekspozycji na niebieskie światło ekranów wieczorem pozwala na prawidłowe wydzielanie melatoniny.
– Co najważniejsze, wraca uważność. Zaczynamy dostrzegać smaki potraw, zapachy i niuanse w głosie rozmówcy, które umykają nam, gdy nasza uwaga jest rozproszona. Warto dążyć do zamiany FOMO (Fear of Missing Out – lęk, że coś nas ominie) na JOMO (Joy of Missing Out), czyli radość z bycia tu i teraz, bez presji śledzenia na bieżąco życia wirtualnych znajomych – mówi dr Kuś.
Kluczowe jest jednak to, co zrobimy po Świętach. Nagły powrót do wielogodzinnego scrollowania może wywołać swego rodzaju „kaca cyfrowego". Dlatego gdy po detoksie znów zaczniemy korzystać z social mediów, zróbmy to w sposób rozsądny i oparty na zasadach higieny cyfrowej.
Uporządkowanie środowiska cyfrowego
Pierwszym krokiem powinno być „posprzątanie" swojego środowiska cyfrowego – radzi psycholog nowych technologii. Warto przejrzeć listę obserwowanych profili i zadać sobie pytania: czy te treści mnie wspierają, edukują, czy może sprawiają, że czuję się gorszy? Jeśli to ostatnie, należy bez sentymentów przestać obserwować takie konta.
– Kolejną skuteczną strategią jest wyznaczenie fizycznych stref bez telefonu. Ustalenie, że sypialnia i stół jadalny to strefy offline, jest prostą zmianą behawioralną, która ogromnie poprawia jakość życia i relacji. Ciekawym trikiem psychologicznym jest również ustawienie ekranu telefonu w tryb czarno-biały (skala szarości). Sprawia to, że urządzenie staje się mniej stymulujące dla mózgu, co naturalnie skraca czas użytkowania – podpowiada dr Jakub Kuś.
Ekspert dodaje, że należy też dążyć do zmiany sposobu korzystania z mediów z pasywnego na aktywny. Zamiast bezmyślnie przewijać tablicę, co jest czystą konsumpcją, warto używać tych narzędzi do realnej interakcji – napisać wiadomość, skomentować, zadzwonić.
– Technologia jest wspaniałym sługą, ale bywa okrutnym panem. Okres Świąteczny to doskonały czas na sprawdzenie, kto w tej relacji sprawuje władzę: my czy algorytm. Warto pamiętać, że najlepszym prezentem, jaki możemy dać bliskim – i sobie – w te święta, nie jest kolejny gadżet, ale nasza niepodzielna uwaga. Powiadomienia na telefonie poczekają, a emocje i ulotne chwile z bliskimi – nie. Z perspektywy psychologicznej, to właśnie jakość naszych relacji offline jest najsilniejszym wyznacznikiem długoterminowego szczęścia i zdrowia psychicznego – podsumowuje dr Kuś.