W niedzielę w miejscowości Mika (powiat garwoliński, województwo mazowieckie) na trasie kolejowej Warszawa–Lublin maszynista pociągu Kolei Mazowieckich zauważył uszkodzone torowisko. Dzięki jego szybkiej i rozsądnej decyzji nie doszło do katastrofy, w której osoby znajdujące się w pociągu mogły odnieść obrażenia.
Wybuch na torach w miejscowości Mika
Policja informowała, że uszkodzenie torowiska zgłosił w niedzielę rano kierujący pociągiem. „Maszynista pociągu zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie miejscowości Życzyn, pow. garwoliński, w pobliżu stacji PKP Mika. W chwili zdarzenia w pociągu znajdowało się dwóch pasażerów oraz kilku członków obsługi. Nikt nie odniósł obrażeń” – brzmiał komunikat Komendy Wojewódzkiej Policji.
Mateusz Maciak ma 31 lat, w Kolejach Mazowieckich pracuje od 10 lat.
Po wstępnych oględzinach stwierdzono wówczas uszkodzenie fragmentu torowiska, które spowodowało zatrzymanie pociągu. Ze względów bezpieczeństwa ruch kolejowy w rejonie został czasowo wstrzymany, później, jak podała rzeczniczka PKP, pociągi wznowiły ruch po sąsiednim torze.
Jak poinformował premier Donald Tusk, „doszło do aktu dywersji”, a „eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy”. Z kolei minister spraw wewnętrznych i administracji powiedział, że zabezpieczono wiele dowodów.