14.6°C
1011.4 hPa
Życie Warszawy

Nie tylko Lunapark. Hałas z PGE Narodowego dokucza mieszkańcom Saskiej Kępy

Publikacja: 11.07.2025 07:30

Saska Kępa „między młotem a kowadłem” hałaśliwych sąsiadów

Saska Kępa „między młotem a kowadłem” hałaśliwych sąsiadów

Foto: Kacper Komaiszko

Saska Kępa stała się areną walki o ciszę. Obok klubów nad Wisłą, to bliskość Stadionu Narodowego sprawia, że spokojny sen mieszkańców staje się luksusem. Czy stolica znajdzie sposób na głośnych sąsiadów?

Gdy spacerujemy ulicami Saskiej Kępy, łatwo ulec wrażeniu sielskiego spokoju. Niska zabudowa, urokliwe kawiarnie i wszechobecna zieleń tworzą obraz idealnego miejsca do życia. Pozory jednak mylą. Od lat mieszkańcy tej warszawskiej dzielnicy mierzą się z narastającym problemem, który systematycznie psuje ich komfort – hałaśliwymi sąsiadami. Choć ostatnio punktem wyjścia do dyskusji o hałasie były kluby nad Wisłą, takie jak słynny Lunapark, mieszkańcy przypominają, że kolejne wyzwanie to gigant po drugiej stronie osiedla – PGE Narodowy.

Arena rozrywki źródłem udręki

PGE Narodowy to wizytówka stolicy i scena największych wydarzeń sportowych i muzycznych w kraju. Z perspektywy mieszkańców Saskiej Kępy, jego bliskość to jednak również źródło ogromnych uciążliwości. Specyficzna, otwarta konstrukcja areny sprawia, że dźwięk swobodnie rozchodzi się po okolicy, niosąc się nad Wisłą i gęstą zabudową.

Mieszkańcy skarżą się przede wszystkim na głębokie, niskotonowe basy, które podczas koncertów potrafią wprawiać w wibracje ściany i szyby w domach. Dudnienie uniemożliwia sen i wypoczynek. Ostatnie tygodnie to kolejne dowody na skalę problemu: występy Quebonafide czy legendarnych AC/DC to były dla Saskiej Kępy noce pełne hałasu. Kalendarz na lato 2025 zapowiada, że sytuacja nieprędko się poprawi. Lipiec przyniesie koncerty Guns N' Roses, dwukrotny występ Imagine Dragons i show Jennifer Lopez. W sierpniu na Narodowym zagrają Iron Maiden, Kendrick Lamar i SZA, a także Max Korzh. Wrzesień to z kolei dwa koncerty Sanah oraz Roztańczony PGE Narodowy, który zakończy sezon muzyczny intensywną dawką dźwięku.

Oprócz muzyki, poważnym problemem są również imprezy motoryzacyjne, takie jak nadchodzący Drift Masters we wrześniu. Całość uzupełnia zgiełk komunikacyjny przed i po wydarzeniach – sznur samochodów, taksówek, utrudnienia w komunikacji miejskiej i tłumy pieszych generują dodatkowy hałas do późnych godzin nocnych.

Prawo nie chroni mieszkańców

Utrudniony sen, permanentne zmęczenie i poczucie ignorowania próśb stały się codziennością sąsiedztwa. Walka o ciszę toczy się od lat, a lokalni radni i społecznicy aktywnie zabiegają o zmiany. Jak wynika z informacji przekazywanych przez radnego Roberta Migasa, dialog z operatorem stadionu, spółką PL.2012+, trwa. Udało się wypracować pewne kompromisy, takie jak zakończenie imprez o godzinie 23:00. To jednak kropla w morzu potrzeb.

Największą przeszkodą w skutecznej kontroli hałasu jest brak jasno zdefiniowanych norm prawnych dla imprez masowych. Zarządca stadionu podkreśla, że bez takich przepisów, nie jest w stanie prowadzić wiarygodnych pomiarów ani egzekwować konkretnych limitów. To oznacza, że problem hałasu ze Stadionu Narodowego wymaga interwencji na poziomie ustawodawczym.

Rozmawiano również o mniej bezpośrednich uciążliwościach, jak kwestie logistyczne. Mieszkańcy oczekują lepszego kierowania ruchu na parkingi stadionu, aby ulice Saskiej Kępy nie były zablokowane przez samochody uczestników wydarzeń.

Między młotem a kowadłem

Problem hałasu na Saskiej Kępie przybiera dwa główne oblicza, które choć odmienne w swej specyfice, wzajemnie się uzupełniają, tworząc wyjątkowo niekorzystne środowisko akustyczne. Z jednej strony mamy Stadion Narodowy - koncerty generują głębokie basy, które dosłownie przenikają przez budynki, a imprezy motoryzacyjne dodają do tego ryk silników. Brak precyzyjnych norm prawnych dla hałasu z imprez masowych stanowi tu zasadniczą przeszkodę w dążeniu do poprawy, wymagając pilnej interwencji ustawodawcy.

Z drugiej strony, od lat uciążliwości generował Lunapark i inne kluby nad Wisłą. W ich przypadku hałas, choć być może nie zawsze o tej samej sile co ze stadionu, był niemal ciągły w sezonie letnim, trwając przez całą noc i wczesny ranek. Skargi dotyczyły głośnej muzyki elektronicznej oraz zgiełku wywołanego przez bywalców.

Ostatecznie, Saska Kępa jest uwięziona pomiędzy dwoma potężnymi źródłami dźwięku. W obu przypadkach mieszkańcy, żyjący w gęstej zabudowie mieszkalnej, są zmuszeni do ciągłego znoszenia hałasu, które podważa ich prawo do spokojnego wypoczynku we własnych domach.

Apel o spokój

Mieszkańcy i lokalni radni kierują jasny apel: potrzebne są pilne i kompleksowe rozwiązania. Obejmują one zarówno działania na najwyższym szczeblu legislacyjnym – uchwalenie jasnych i egzekwowalnych norm hałasu dla imprez masowych – jak i konkretne kroki ze strony władz miejskich. Należą do nich m.in. konsekwentne egzekwowanie przepisów wobec wszystkich podmiotów generujących hałas, poszukiwanie rozwiązań technicznych (np. ekrany akustyczne, systemy wyciszania), lepsze zarządzanie logistyką wydarzeń oraz otwarta i skuteczna komunikacja z mieszkańcami.