22.5°C
1017 hPa
Życie Warszawy

Lunapark zostaje. Klub nie wydał terenu miastu i żąda kolejnych 7 lat dzierżawy

Publikacja: 30.06.2025 13:30

Urzędnicy w asyście ochrony próbują przejąć teren po Lunaparku

Urzędnicy w asyście ochrony próbują przejąć teren po Lunaparku

Foto: Kacper Komaiszko

W poniedziałek, 30 czerwca, przedstawiciele miasta podjęli próbę przejęcia terenów przy Wale Miedzeszyńskim, gdzie działa popularny klub Lunapark. Spółka zarządzająca nie wydała posesji polubownie. Warszawa będzie walczyć przed sądem o odzyskanie działki.

Jak informowało „Życie Warszawy”, 30 czerwca wygasła umowa dzierżawy miejskiej działki przez spółkę Domex Bulwary Saskie. Chodzi o teren przy Wale Miedzeszyńskim, gdzie od kilku lat funkcjonował popularny klub nocny Lunapark. Zgodnie z przewidywaniami urzędników, dotychczasowy zarządca terenu unika polubownego wydania działki. Teraz, działając zgodnie z literą prawa, stołeczny ratusz musi walczyć o odzyskanie posesji na drodze sądowej.

Lunapark nie szykuje się do wyprowadzki

Poniedziałek (30 czerwca) miał być dniem, w którym klub Lunapark opuści należąca do miasta działkę położoną nad prawym brzegiem Wisły. Po godzinie 9 urzędnicy, w asyście mecenasa i ochroniarzy, pojawili się na miejscu, aby odebrać teren. Nic jednak nie wskazywało na to, aby klub szykował się do wyprowadzki – wyglądał tak, jakby jeszcze dziś był gotów zorganizować kolejną imprezę. Z ulicy można było dostrzec wszelkie dekoracje, krzesełka i stoliki, parkiet taneczny oraz bary z lodówkami pełnymi alkoholu. Na miejscu pracownicy klubu sprzątali teren po weekendowych zabawach, a bramy wejściowe owinięte były łańcuchami spiętymi przez kłódki. Pomimo nawoływań urzędników, z zamkniętego obiektu nie wyszedł żaden z jego przedstawicieli.

Wygląda na to, że klub jest gotowy do organizacji kolejnych imprez

Wygląda na to, że klub jest gotowy do organizacji kolejnych imprez

Foto: Kacper Komaiszko

- Przekalkulowali to sobie, że bardziej opłaca im się bezumownie korzystać z terenu i dalej prowadzić działalność zarobkową, nawet jeśli w przyszłości będą musieli zapłacić kary – słyszymy od jednego z przedstawicieli stołecznego ratusza.

Zaopatrzenie barów nie świadczy o zamiarach opuszczenia terenu

Zaopatrzenie barów nie świadczy o zamiarach opuszczenia terenu

Foto: Kacper Komaiszko

Spółka żąda przedłużenia dzierżawy

Wcześniej delegacja stołecznego ratusza pojawiła się w biurze dzierżawcy - spółki Domex Bulwary Saskie. Tam urzędnicy mieli usłyszeć, że firma odmawia wydania terenu, choć była informowana wielokrotnie – w oficjalnych pismach i spotkaniach twarzą w twarz w siedzibie Aktywnej Warszawy, że miasto nie przewiduje dalszej współpracy.

Klubowe dekoracje odziane w barwy manifestu

Klubowe dekoracje odziane w barwy manifestu

Foto: Kacper Komaiszko

Mało tego – przedsiębiorstwo rości sobie prawa do użytkowania działki przez kolejne siedem lat, w wyniku skonstruowania jednostronnej umowy przedłużenia użytkowania. Ma to związek w procesem sądowym w latach 2012-2019, bo już wtedy stołeczny ratusz starał się odzyskać nieruchomość, wypowiadając umowę dzierżawy m.in. w związku ze skargami mieszkańców na hałas, jaki generuje działalność prowadzona na tym terenie. Wtedy sąd uznał wyższość racji dzierżawcy, który przez cały okres trwania procesu – wspomnianych siedmiu lat – nieustannie prowadził tam działalność komercyjną. W opinii urzędników, argument spółki o „odzyskaniu straconego czasu” z lat procesu, wydaje się więc być bezzasadny.

Jak odzyskać teren Lunaparku? Upomnienia i pozwy

Urzędnicy Aktywnej Warszawy rozmawiali o dalszych planach związanych z odzyskaniem terenu. Z tego, co słyszymy, pierwszym narzędziem ma być ponaglenie i ponowne wezwanie spółki do wydania nieruchomości za 14 dni. Następnie sprawa trafi do sądu, a jeśli w wyniku postępowania zapadnie taka decyzja – działka zostanie odebrana dopiero w ramach egzekucji komorniczej. Do tego czasu miasto nie posiada instrumentów, aby legalnie przejąć użytkowanie nad nadwiślańskim placem.

- Jako miasto musimy działać zgodnie z literą prawa – tłumaczy delegat stołecznego ratusza. - Podejrzewam, że gdyby prywatny właściciel borykał się z takim problemem, rozwiązałby go znacznie szybciej, jeśli wie Pan o czym mówię… Zaraz pojawiłby się tu „Rutkowski” czy inny patrol i załatwił sprawę. My nie możemy tutaj wejść siłą – mówi urzędnik.

Redakcja „Życia Warszawy” skontaktowała się ze spółką Aktywna Warszawa, w celu uzyskania oficjalnego stanowiska miasta. Zgodnie z ustaleniami, wkrótce urzędnicy mają przedstawić nam raport z dzisiejszej interwencji oraz poinformować o dalszych działaniach.