Przyszłość popularnego letniego centrum rozrywki jest niepewna, rodząc konflikt między jego zwolennikami a mieszkańcami, którzy liczą na spokój i przywrócenie zielonej przestrzeni.
Koniec klubu Lunapark w Warszawie?
Lunapark, usytuowany przy Wale Miedzeszyńskim 407 na Saskiej Kępie, zyskał w ostatnich latach status jednego z najbardziej rozpoznawalnych imprezowych miejsc w Warszawie. Łączy w sobie różnorodne funkcje: kulturalne, gastronomiczne, rozrywkowe i rekreacyjne. W jego skład wchodzą takie podmioty jak kluby Wata Cukrowa i Hocki Klocki, a także Mini Market oferujący szeroki wybór street foodu.
Przedstawiciele Lunaparku podkreślają również istotny wpływ miejsca na gospodarkę lokalną, wskazując, że zapewniło ono pracę setkom osób, w tym wielu sezonowym pracownikom, oraz przyczyniło się do rozwoju wielu lokalnych biznesów – od punktów gastronomicznych po instruktorów sportu. Z ich perspektywy, utrata tej przestrzeni oznaczałaby pozbawienie warszawiaków jedynej tak wszechstronnej strefy kulturalno-sportowej nad Wisłą.
Kontrowersje wokół wieloletniej dzierżawy terenu
Historia terenu przy Wale Miedzeszyńskim 407 jest skomplikowana i sięga ponad dwóch dekad. Grunt ten, choć formalnie należy do miasta, był przez ten czas zarządzany przez prywatną spółkę Domex Bulwary Saskie. Ta długoterminowa dzierżawa miała istotne konsekwencje dla funkcjonowania Lunaparku. W przeciwieństwie do operatorów klubów na lewym brzegu Wisły, którzy musieli dostosowywać się do bardziej restrykcyjnych wytycznych warszawskiego ratusza, dzierżawca prawego brzegu cieszył się większą swobodą, co stało się źródłem licznych kontrowersji, zwłaszcza w kontekście generowanego hałasu.