Około 20 minut po północy z 23 na 24 listopada warszawscy strażnicy miejscy otrzymali pilne wezwanie na Dworzec Wileński. Przy automacie z kawą leżała półprzytomna kobieta. Kontakt z nią był skrajnie utrudniony, ponieważ kobieta ledwo wydobywała z siebie głos, a tym samym nie była w stanie podać swoich danych osobowych. Strażnicy założyli, że to z powodu nadmiernej ilości spożytego alkoholu.
Tajemnicze zawiniątka. Potrzebna interwencja policji
W trakcie przeprowadzanych czynności strażnicy miejscy zauważyli, że kobieta nie tylko najpewniej jest pod wpływem alkoholu, lecz także zaciska w dłoniach dwa srebrne zawiniątka – w jednym z nich znajdował się biały, a w drugim brązowy proszek.
Na miejsce natychmiast wezwano policję, której straż miejska przekazała proszki nieznanego pochodzenia do dalszych badań.
Szokujące wyniki badań i próba uzyskania danych
Tożsamość półprzytomnej kobiety udało się ustalić dopiero po dłuższych próbach. 36-latka wciąż była półprzytomna. Istniało prawdopodobieństwo zmieszania alkoholu i środków psychoaktywnych, dlatego na miejsce został też wezwany zespół ratownictwa medycznego. Wynik pomiaru alkoholu we krwi był szokujący – kobieta miała w organizmie aż 5 promili. Została zabrana przez karetkę i umieszczona w Szpitalu Praskim.