Marcel Łoziński, nagradzany na całym świecie i nominowany do Oscara, wypracował unikalny styl, który odmienił polski film dokumentalny.
Twórca, który „potrząsał akwarium”
Marcel Łoziński był mistrzem w „zagęszczaniu rzeczywistości” – metodzie, która polegała na wprowadzaniu do filmowego świata „agentów” mających sprowokować rzeczywistość i ujawnić jej ukryte aspekty. Przykładem takiej prowokacji jest film „Wszystko może się przytrafić”, w którym 6-letni syn reżysera, Tomek, rozmawiał z napotkanymi w parku przechodniami. Ten nietypowy zabieg sprawił, że film stał się cenionym esejem filozoficznym o naturze życia i śmierci, a w plebiscycie z 2016 roku został uznany za najlepszy polski film dokumentalny w historii.
Międzynarodowy rozgłos zyskał w latach 90. dzięki nagradzanym filmom, takim jak „89 mm od Europy” (nominacja do Oscara) i wspomniane już „Wszystko może się przytrafić”.
Filmy, które demaskowały rzeczywistość
Łoziński nie bał się poruszać trudnych, a często niewygodnych tematów. W swoich filmach krytykował indoktrynację partyjną, manipulację propagandową i demaskował mechanizmy marketingu politycznego. Był też autorem jednych z pierwszych szeroko dostępnych dokumentów o zbrodni katyńskiej („Las Katyński”) oraz o pogromie kieleckim („Świadkowie”). Jego filmy były ostrymi komentarzami społecznymi, które zmuszały do refleksji zarówno w okresie PRL, jak i po transformacji ustrojowej.
Burzliwa kariera i międzynarodowy sukces
Po studiach na Politechnice Warszawskiej, Łoziński ukończył słynną łódzką „Filmówkę”. W latach 70. i 80. jego kariera była ściśle związana z burzliwymi wydarzeniami w Polsce. Został usunięty z Wytwórni Filmów Dokumentalnych po tym, jak cenzura zatrzymała jego filmy. Mimo to, w czasie stanu wojennego aktywnie rejestrował działalność podziemnej „Solidarności”. Międzynarodowy rozgłos zyskał w latach 90. dzięki nagradzanym filmom, takim jak „89 mm od Europy” (nominacja do Oscara) i wspomniane już „Wszystko może się przytrafić”.