1.8°C
1022.1 hPa
Życie Warszawy

Nikt nie chce naprawić „bezpańskiego” wiaduktu w Warszawie. Będzie protest i blokada trasy

Publikacja: 01.12.2025 15:30

Usterka została prowizorycznie zabezpieczona, ale w dalszym ciągu nikt nie chce wziąć odpowiedzialno

Usterka została prowizorycznie zabezpieczona, ale w dalszym ciągu nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za "bezpański" odcinek wiaduktu

Foto: facebook.com/ Krzysiek Daukszewicz - Radny Ursusa

Ważna trasa łącząca Ursus i Bemowo od lat nie ma formalnego właściciela. Mimo złego stanu technicznego wiaduktu, żadne z biur i urzędów nie poczuwa się do przeprowadzenia remontu i odmawia przejęcia obiektu. Jeden z warszawskich radnych, po kilkunastu miesiącach bezowocnej walki, zapowiada radykalny protest.

Wiadukt w ciągu ulicy Gierdziejewskiego, oddany do użytku w 2013 roku wraz z budową drogi ekspresowej S8, miał być kluczowym elementem ułatwiającym życie mieszkańcom zachodnich dzielnic stolicy. Łączy on bezpośrednio warszawskie dzielnice Ursus i Bemowo, a co najważniejsze, umożliwia szybki dojazd do ekspresowej obwodnicy miasta. Jednak zamiast stanowić symbol nowoczesnej infrastruktury, stał się dowodem na paraliż i absurd biurokracji samorządowej.

Wiadukt w ciągu ulicy Gierdziejewskiego od lat jest obiektem, do którego nikt formalnie nie chce się przyznać, co doprowadziło do jego fatalnego stanu technicznego i wywołało trwającą od kilkunastu miesięcy batalię o bezpieczeństwo mieszkańców.

Zły stan obiektu

Problemy z wiaduktem zaczęły być szerzej znane w wrześniu 2024 roku, kiedy mieszkańcy zaczęli zgłaszać uszkodzenia barier energochłonnych, czyli elementów o krytycznym znaczeniu dla bezpieczeństwa na obiekcie. Ten jeden problem ujawnił znacznie większy problem związany z przeprawą nad torami – brak właściciela. Ten fakt zaś oznaczał brak bieżących napraw i utrzymania.

Sytuacja jest wynikiem niefortunnego przebiegu drogi, która przecina granice trzech jednostek administracyjnych. Choć wiadukt to de facto trasa łącząca dwie dzielnice Warszawy, formalnie biegnie on na styku Ursusa (początkowe 270 metrów), Powiatu Warszawskiego Zachodniego/Gminy Ożarów Mazowiecki (kluczowe 550-580 metrów wiaduktowej części) oraz Bemowa. Te środkowe, newralgiczne metry, nie mające połączenia z żadną inną ulicą w Ożarowie, stały się „580 metrami drogi bez zarządcy”.

Reklama
Reklama

Jedynym warszawskim urzędem, który przyznał się do świadczenia usług na wiadukcie, okazał się Zarząd Oczyszczania Miasta (ZOM), który regularnie sprząta i odśnieża obiekt, uznając jego oczywiste znaczenie dla komunikacji miejskiej.

Biurokratyczna walka. Kronika przerzucania odpowiedzialności

W odpowiedzi na zgłoszenia, Krzysztof Daukszewicz, radny dzielnicy Ursus, zainicjował serię pism, która przerodziła się w biurokratyczną epopeję. We wrześniu 2024 roku Zarząd Dróg Miejskich (ZDM) w Warszawie stwierdził, że obiekt leży poza jego jurysdykcją i przekazał sprawę do Ożarowa Mazowieckiego. Stamtąd korespondencja trafiła do Zarządu Dróg Powiatowych (ZDP), który z kolei pisał do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).

GDDKiA stanowczo odpowiedziała, że drogę wybudowała i oddała, a jej utrzymanie jest już obowiązkiem samorządów. Stanowisko ZDM było jednak konsekwentne: miasto naprawiło jedynie odcinek leżący w swoich granicach, a reszta według warszawskich drogowców należy do Ożarowa.

Dopiero interwencja Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego (PINB) wymusiła na ZDM podjęcie jakichkolwiek działań. W maju 2025 roku, po dziewięciu miesiącach sporów, na wiadukcie pojawiła się ekipa remontowa, ale ograniczono się jedynie do tymczasowego zabezpieczenia zniszczonych elementów.

Reklama
Reklama

Warszawskie Biuro Infrastruktury zamyka drzwi

Widząc, że naprawy są prowizoryczne, a urzędnicy okopali się na swoich stanowiskach, Daukszewicz podjął próbę rozwiązania systemowego. W lutym 2025 roku wystąpił do Prezydenta Warszawy, Starosty i Wojewody Mazowieckiego z wnioskiem o zmianę granic administracyjnych, tak aby cały wiadukt włączono w obszar Warszawy.

Zaskakująco, w marcu 2025 roku inicjatywę poparł Starosta Powiatu Warszawskiego Zachodniego, który złożył wniosek o założenie nowej Księgi Wieczystej z wpisem własności na rzecz Miasta Stołecznego Warszawy, argumentując to koniecznością posiadania jednego zarządcy.

Jednak w listopadzie 2025 roku Biuro Infrastruktury m.st. Warszawy odpowiedziało stanowczo, że nie widzi żadnych podstaw prawnych ani faktycznych do przejęcia wiaduktu poza obecnymi granicami miasta. Tym samym stolica odrzuciła możliwość rozwiązania problemu, mimo apeli o bezpieczeństwo mieszkańców Ursusa i Bemowa.

Radny planuje protest. Będzie blokada wiaduktu?

Po czternastu miesiącach bezowocnych walk z urzędniczym betonem, radny podjął decyzję o eskalacji działań. W odpowiedzi na stanowisko Biura Infrastruktury zapowiedziano blokadę wiaduktu. Protest jest zaplanowany na styczeń 2026 roku.

Blokada ma objąć „niczyją” część trasy, która leży formalnie poza granicami stolicy. Cel jest jeden: wymusić na włodarzach Warszawy – „których ambicje sięgają organizacji wielkich wydarzeń, takich jak Igrzyska Olimpijskie” – zajęcie się podstawowym bezpieczeństwem i stanem technicznym kluczowej miejskiej trasy.

Reklama
Reklama

Protest ma być ostatnią deską ratunku, aby przenieść ten problem zza biurek urzędników na nagłówki mediów i zmusić władze do przejęcia odpowiedzialności za obiekt, który faktycznie służy stolicy.

Reklama
Reklama
Reklama