Arnold Schwarzenegger, w roli „Terminatora”, wciela się w niezniszczalnego i bezlitosnego cyborga stworzonego do zabijania.
Morderczy plan Skynetu
W 2029 roku Ziemię opanowuje super-komputer „Skynet”, które przejmuje dane dotyczące historii ludzkości i odnajduje informacje o przyszłym przywódcy rebeliantów – Johnie Connorze. Cyfrowa inteligencja chcąc doprowadzić do zagłady całego rodzaju ludzkiego, który uważa za zagrożenie dla siebie, wysyła w przeszłość „elektronicznego mordercę”, aby zabił jego matkę, Sarę Connor, jeszcze przed narodzinami Johna.
Nieprawdopodobna, w chwili premiery filmu, walka ludzkości z maszynami i technologią, łączy gatunki science fiction, akcję i horror, zmieniła historię kinematografii. Choć główną częścią fabuły jest kataklizm, „Terminator”, przede wszystkim pokazuje jak istotna jest siła człowieczeństwa i nadziei.
Rozrywka, która staje się ostrzeżeniem
Akcja rozgrywa się między przyszłością, a przeszłością. Jednak, filmowa podróż w czasie do 2029 roku nie jest aż tak odległa dla współczesnej widowni. W obliczu błyskawicznie rozwijającej się sztucznej inteligencji, automatyzacji i zabójczych dronów, motyw przewodni fabuły zdaje się być wręcz namacalny, a tym samym dziś jeszcze bardziej przerażający. Przełomowa produkcja Jamesa Camerona z roku na rok przeistacza się z rozrywki w ostrzeżenie. Ponadczasowy przekaz filmu o utracie kontroli nad technologią, fascynuje kolejne pokolenia służąc jako przestroga.