Gdy radny Jan Mencwel wnioskował o uregulowanie reklam tworzonych przez sztuczną inteligencję, rozpoczęła się dyskusja o granicach odpowiedzialności samorządu i o przyszłości warszawskiej przestrzeni publicznej. Odpowiedź ratusza jest jasna: miasto nie ma kompetencji prawnych do kontrolowania treści reklam ze względu na technikę ich powstania. To przesuwa debatę z murów stołecznych urzędów na poziom krajowy i unijny, ale nie zamyka pola działania lokalnych władz.
Kompetencje miasta i ich granice
W odpowiedzi na interpelację radnego ratusz zwraca uwagę na granice kompetencyjne wynikające z polskiego prawa dotyczącego planowania przestrzennego: rada gminy może regulować warunki sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych — ich gabaryty, standardy jakościowe i rodzaje materiałów — lecz nie ma uprawnień do określania, jak powstawał obraz ani do ograniczania publikacji ze względu na technikę ich wykonania. Przesłanie jest proste: uchwała krajobrazowa daje narzędzia do kształtowania jak i gdzie umieszczane są reklamy, lecz nie precyzuje kto jest ich autorem ani czym zostały wygenerowane.
Unijny porządek prawny. Akt o sztucznej inteligencji
Z punktu widzenia większego porządku prawnego sprawa jest bardziej złożona. Unijny Akt o sztucznej inteligencji, obowiązujący od sierpnia 2024 roku, ustanawia ramy regulacyjne dotyczące bezpieczeństwa, przejrzystości i wymagań wobec systemów AI oraz wprowadza podejście oparte na ocenie ryzyka. To rozporządzenie ustala wymagania w całej Unii, a jego przepisy mają być wprowadzane stopniowo. W praktyce oznacza to, że wiele kwestii dotyczących odpowiedzialności, transparentności czy wymogów technicznych będzie rozstrzyganych na poziomie europejskim, a nie przez gminne uchwały.