Czy należy zmieniać nazwy stacjom, przystankom itp.? Czy w innych krajach europejskich, które dysponują metrem, przyjęła się taka praktyka?
Uważam, że stacje metra są czymś innym, niż zwykłe przystanki komunikacji miejskiej. Z powodu ogromnych możliwości przewozowych metra, z jego stacji korzysta znacznie większa liczba pasażerów, niż z pozostałych przystanków komunikacji miejskiej, które mogą zmieniać nie tylko nazwę, ale nawet i lokalizację. Stacje metra są w porównaniu z nimi niemal niezmienne. Szczególnie, że od lat 90. XX w. obserwujemy, że kształtują one nazewniczą rzeczywistość miasta. Nazwy stacji stają się nazwami okolic, w których się znajdują, bo są zrozumiałe dla mieszkańców całego miasta.
Zdarzało mi się tłumaczyć komuś, że „mieszkam przy Racławickiej”, choć to tak naprawdę niewielka uliczka na Mokotowie. Ale określenie to było zrozumiałe dla osób spoza mojej dzielnicy. Dość powszechną praktyką w większości systemów metra jest dążenie do tego, żeby nazw nie zmieniać bez potrzeby. Nazwy te uważa się zwykle za ważne nazewnicze punkty orientacyjne.
Jakub Jastrzębski
Varsavianista, historyk warszawskiego metra, autor książek „Sto lat warszawskiego metra” i nowo wydanej „Metro Stefana Starzyńskiego?”
Oczywiście czasem się to zdarza, gdy nazwy się dezaktualizują, albo upamiętniają postacie, które wypadają z panteonu „słusznych” patronów. W metrze w Pradze po 1989 roku zmieniono kilka nazw stacji takich jak Moskevská czy Leninova. W Warszawie niemal udało się tego uniknąć, mimo że większość nazw stacji na I linii metra nadano jeszcze w latach 80. XX wieku, ponieważ przyjęto zasadę, żeby unikać upamiętniania w nazwach stacji historycznych postaci, czy wydarzeń. Stąd stacja na placu Dzierżyńskiego (teraz plac Bankowy) nawet przed 1989 rokiem miała się nazywać Ratusz. Jedyną stacją, której nazwa wymagała zmiany to plac Komuny Paryskiej, dawny i obecny plac Wilsona, ale odbyło się to jeszcze na etapie, gdy stacja była w planach.
Czy w nazewnictwie stacji obowiązuje jakaś reguła? A jeśli tak, czy wraz z przybywaniem kolejnych stacji trzymamy się jej?
Gdy w 1983 roku rozpoczęto budowę warszawskiego stało się jasne, że stacje metra będą potrzebować oficjalnych nazw. Przyjęto wtedy pewne nieformalne zasady dotyczące tego zagadnienia. Uznano, że nazwy powinny być możliwie krótkie, najlepiej jednowyrazowe. Preferowano takie nazwy, które są określeniami okolicy, w której się znajdują, jak Wierzbno, czy Młociny.