Interwencja, która miała miejsce w poniedziałek, 6 października wieczorem na ulicy Krasińskiego na Żoliborzu, początkowo wydawała się rutynowym zgłoszeniem. Dyżurujący strażnicy miejscy z V Oddziału Terenowego otrzymali pilne wezwanie dotyczące mężczyzny leżącego na chodniku. Choć po kwadransie, gdy dotarli na miejsce, człowiek już siedział, sytuacja szybko nabrała niespodziewanego obrotu, a całe zdarzenie stało się kuriozalne z uwagi na rolę, jaką odegrała matka poszukiwanego.
Pies problemem, pies rozwiązaniem
Kluczowym elementem początkowej fazy interwencji okazał się czworonożny przyjaciel nietrzeźwego mężczyzny. Z uwagi na niedyspozycję właściciela, pojawiło się realne ryzyko, że zwierzę będzie musiało zostać odebrane i trafić do schroniska. Mężczyzna, choć był pod wpływem, zachował na tyle przytomności umysłu, że zdołał wykonać telefon do najbliższej rodziny. Skontaktował się ze swoją matką, która zgodziła się niezwłocznie przyjechać na ulicę Krasińskiego i zaopiekować się psem. W ten sposób, na pozór rozwiązano największy problem interwencji, ratując psa przed niepotrzebnym stresem.
Z ulicy do aresztu
Prawdziwy punkt zwrotny nastąpił w momencie przybycia matki na miejsce. Zamiast skupić się wyłącznie na przejęciu zwierzęcia, kobieta „przy okazji przypomniała synowi”, że... miał się stawić w więzieniu, celem odbycia kary.
To nieoczekiwane, ale wyjątkowo szczere przypomnienie od razu zaalarmowało strażników. Na wieść o tym, że mężczyzna może być osobą poszukiwaną przez wymiar sprawiedliwości, funkcjonariusze Straży Miejskiej poprosili o dołączenie do interwencji policjantów.