0.3°C
1026.2 hPa
Życie Warszawy
Reklama

Smaki przedwojennej Warszawy. Jak jadła dawna stolica i gdzie dziś poczuć jej ducha?

Publikacja: 27.12.2025 08:17

Wnętrze przedwojennej restauracji w Warszawie

Wnętrze przedwojennej restauracji w Warszawie

Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Warszawa odzyskuje swoją kulinarną tożsamość. Choć nowoczesne ulice zdominował fast food, to w zakamarkach kamienic odżywa duch dawnych receptur, od wykwintnych raków po legendarne pyzy z słoika.

Warszawa posiadała jedną z najbardziej fascynujących kultur jedzenia w Europie. Dziś, dzięki staraniom pasjonatów i szefów kuchni smaki dawnej stolicy powracają na talerze, udowadniając, że tradycyjne flaki z pulpetami czy zupa rakowa mają w sobie więcej charakteru niż jakikolwiek współczesny fast-food.

Gastronomiczne kontrasty przedwojennej metropolii

Przedwojenna Warszawa była miastem drastycznych kontrastów, co znajdowało bezpośrednie odzwierciedlenie w jej gastronomii. Z jednej strony istniał świat wielkiej elegancji reprezentowany przez hotele takie jak Bristol czy Europejski, gdzie kelnerzy w białych rękawiczkach serwowali dania godne koronowanych głów. W luksusowych salach Victorii czy Savoyu królowały potrawy, o których dziś rzadko słyszymy, jak choćby wykwintny majonez z homara, który kosztował bagatela ponad trzynaście złotych. Była to kwota zawrotna, biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie przeciętny urzędnik mógł najeść się do syta w popularnej jadłodajni za niewiele ponad złotówkę. Gastronomia była też mocno posegmentowana branżowo. Urzędnicy państwowi chętnie odwiedzali Restaurację Englera przy Alejach Jerozolimskich, natomiast nocni pracownicy, tacy jak dorożkarze i taksówkarze, tworzyli barwny tłum w otwartym do świtu Barze Pod Setką. Co ciekawe, ówczesna Warszawa była pionierem usług, które dziś uważamy za współczesny wynalazek. Standardem był bowiem dowóz gotowych potraw prosto do domu klienta, a w rachunkach lepszych lokali powszechnie doliczano dziesięcioprocentową opłatę za serwis.

Wnętrze przedwojennej restauracji w Warszawie

Wnętrze przedwojennej restauracji w Warszawie

Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Karta dań sprzed wieku i zapomniane rarytasy

Analiza dawnych jadłospisów ujawnia, jak bardzo zmieniły się nasze gusta przez ostatnie stulecie. Przed wojną lokalne produkty przedkładano nad zagraniczne udziwnienia, a ryby słodkowodne, takie jak karasie, liny czy szczupaki, były podstawą diety ze względu na ich niską cenę. Prawdziwym symbolem tamtych lat, serwowanym w najlepszych lokalach, była zupa rakowa, uznawana za absolutny rarytas. Podobnie rzecz miała się z drobiem. Dzisiejszy wszechobecny kurczak ustępował miejsca kapłonom, czyli specjalnie tuczonym i kastrowanym młodym kogutom, a także bażantom i kuropatwom. Warszawiacy uwielbiali dania przyrządzane po nelsońsku, czyli specyficzny sposób duszenia mięs i ryb z dodatkiem cebuli i grzybów. Niezwykle istotną rolę odgrywały również podroby. Ozorki, cynaderki czy móżdżek nie były traktowane jako jedzenie dla ubogich, lecz stanowiły fundament menu nawet w wykwintnych restauracjach. Ciekawym detalem tamtych lat był status masła. Było ono produktem relatywnie drogim, dlatego restauratorzy z dumą zaznaczali w ogłoszeniach, że smażą właśnie na nim, co dla gościa było jednoznacznym sygnałem najwyższej jakości lokalu.

Reklama
Reklama

Symbole ulicy i wielokulturowe dziedzictwo

Warszawska kuchnia nie istniała jednak tylko w drogich restauracjach, jej serce biło na ulicy i bazarach. Niekwestionowaną królową były flaki po warszawsku, które od innych wersji odróżniały się obowiązkowym dodatkiem pulpetów łojowych i dużą ilością majeranku. Na prawym brzegu Wisły, na legendarnym Bazarze Różyckiego, narodziła się kultura jedzenia pyz z mięsem podawanych prosto z słoików, co do dziś pozostaje symbolem praskiego sznytu. Stolica była również tyglem kultur, w którym kuchnia polska przenikała się z żydowską. To żydowskie piekarnie dały światu bajgle, a w warszawskich domach i knajpach powszechnie jadano gęsi pipek czy śledzia po żydowsku. Słodką stronę miasta definiowała wizyta u Wedla, Fruzińskiego i Lardellego, a na ulicach, szczególnie w okolicach cmentarzy, handlowano pańską skórką. Ten twardy, ciągliwy cukierek o biało-różowym kolorze przetrwał do dziś jako jeden z najbardziej unikalnych i niezmiennych smaków Warszawy.

Restauracja dworcowa na Dworcu Głównym w Warszawie, 1940 r.

Restauracja dworcowa na Dworcu Głównym w Warszawie, 1940 r.

Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Współczesny renesans. Gdzie dziś zjeść historię?

Współczesna Warszawa przeżywa obecnie fascynujący powrót do tych korzeni, a kilka lokali zasługuje na miano strażników pamięci. Restauracja U Wieniawy przy Placu Piłsudskiego to miejsce, gdzie oficerski szyk spotyka się z tradycją. Można tam skosztować rosołu z kapłona z domowym makaronem lub flaków po warszawsku z pulpetami. Atmosferę dopełnia humorystyczny kodeks honorowy przypominający o dawnych zasadach satysfakcji.

Z kolei Restauracja Epoka w Hotelu Europejskim podchodzi do tematu w sposób naukowy, uprawiając swoistą archeologię kulinarną. Ich menu degustacyjne opiera się na przepisach z konkretnych lat, na przykład z roku 1904, oferując gościom takie rarytasy jak majonez z raków, sarninę czy budyń rakowy. To tam można posmakować dawnych warzyw, takich jak salcefia, oraz deserów nazywanych niegdyś wetami lub leguminami.

Reklama
Reklama

Jeśli szukamy bardziej swobodnej, wręcz łobuzerskiej atmosfery dawnych przedmieść, idealnym adresem jest Gruby Josek. Lokal ten posługuje się autentyczną warszawską gwarą, serwując stołeczną meduzę, czyli nóżki w galarecie, czy tak zwany warsiaski kawior, pod którym kryje się kaszanka smażona z cebulą. Nie brakuje tam również pyzuniek ze skwareczkami i flaczków przygotowywanych według legendarnej receptury właściciela.

Dla tych, którzy pragną poczuć ducha Bazaru Różyckiego, obowiązkowym punktem jest bar Pyzy Flaki Gorące!, gdzie tradycja jedzenia z słoików jest wciąż żywa i celebrowana w swej najprostszej, najsmaczniejszej formie.

Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama