Grudzień 1898 roku był w Warszawie czasem wyczekiwania – nie tylko na święta Bożego Narodzenia, ale też ceremonię odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza. Uroczystość miała odbyć się w Wigilię – w ten właśnie dzień przypadała setna rocznica urodzin Wieszcza.
Pomysł upamiętnienia poety po raz pierwszy pojawił się na łamach „Gazety Radomskiej” z początkiem roku 1897; red. H. Wróblewski upominał się o oddanie hołdu poecie z okazji 100. rocznicy urodzin. Jeszcze nie w formie pomnika, ale może tablicy pamiątkowej – obawiano się carskich represji, jednak z drugiej strony – walczono o godne upamiętnienie. Artykuł kończył się apelem do „kolegów warszawskich” – tutejszej elity kulturalnej. I tak też się stało.
Reklama
Reklama
W „Kurierze Warszawskim" z 27 lutego 1897 roku, pojawił się apel o poszukiwanie formy takiego upamiętnienia. Brano pod uwagę wznowienie dzieł Mickiewicza, ufundowanie stypendium jego imienia, wystawę czy upamiętnienie w nazwie ulicy.
Cyprian Godebski postanowił pomnik odlać w brązie florenckim, w pracowni Piotra Lippiego w Pistoi
Foto: mat. arch.
Idea pomnika
Postulat budowy pomnika pojawił się dopiero 13 lutego na łamach „Głosu”; okoliczności polityczne sprzyjały – wraz z upływem czasu ucisk polityczny pod panowaniem Mikołaja II nieco zelżał, generał – gubernatora Osipa Hurko zastąpił książę Aleksander Imertyński. Na łamach prasy pojawiły się głosy zdecydowanie przychylne inicjatywie – budowa pomnika stała się wolą narodu; sformułowano postulat powołania gremium, upoważnionego do podjęcia stosownych działań.
Wielkim entuzjastą i rzecznikiem budowy stał się Henryk Sienkiewicz, któremu myśl o budowie takiego monumentu towarzyszyła od 1882 roku; zaproszony do Komitetu budowy podobnego pomnika w Krakowie, wycofał się z powodu organizacyjnego zamętu, i dyskusyjnej formy pomnika. Zdobył jednak doświadczenie przydatne w przedsięwzięciu; gdy 25 lutego zwołał u siebie naradę wybitnych obywateli miasta, postanowił osobiście dopilnować przedsięwzięcia, by uniknąć niepowodzeń.
Reklama
Reklama
Reklama
Kolejne zebranie odbyło się 22 marca – w komitecie budowy oprócz Sienkiewicza znaleźli się m.in. ks. Michał Radziwiłł, Leopold Kronenberg, Kazimierz Natanson czy Wojciech Gerson. W późniejszym okresie skład gremium krytykowano, za rzekomą spolegliwość wobec rosyjskiego rządu, a i tak obawiano się prześladowań – z tego powodu zaproszenia nie przyjęli Reymont i Żeromski. Formalnie na czele komitetu stał dobrze postrzegany przez Rosjan ks. Michał Radziwiłł, pracami faktycznie kierował jednak Henryk Sienkiewicz.
Biuro komitetu budowy pomnika Adama Mickiewicza ulokowało się na Mazowieckiej 22 w domu Kronenberga.
Foto: mat. arch.
Zabiegi przyniosły pozytywy skutek – 1 maja 1897 władze wydały zezwolenie na budowę pomnika na placu publicznym oraz zbiórkę niezbędnych funduszy. Biuro komitetu ulokowało się na Mazowieckiej 22 w domu Kronenberga. Zdobycie środków finansowych wsparły redakcje niemal całej opiniotwórczej prasy – od „Izraelity” po „Wędrowca”. 14 lipca, zebrana kwota osiągnęła maksymalną dopuszczoną wysokość 200 tysięcy rubli.
Komitet wybrał go większością głosów
Mając na uwadze krótki termin na wykonanie monumentu, zarazem poszukując najlepszej jego formy, postanowiono nie organizować konkursu. Komitet postanowił zwrócić się do rzeźbiarzy niedocenionych w konkursie krakowskim, a wartych uwagi: Cypriana Godebskiego i Piusa Welońskiego. Ten drugi był faworytem; jako rzeźbiarz posiadał poważne osiągnięcia, i cieszył określoną renomą. Godebski natomiast, urodzony we Francji, syn legionisty i działacza emigracyjnego, nie był w Warszawie szerzej znany – pracował za granicą; tam cieszył się wielkim uznaniem. Na obczyźnie miał dorobek a na ziemiach polskich jedynie bywał.
Cyprian Godebski, urodzony we Francji, syn legionisty i działacza emigracyjnego, nie był w Warszawie szerzej znany
Foto: mat. arch.
W roku 1875 przyjechał tu jednak na dłużej, noszącej się z zamiarem utworzenia własnej szkoły; poślubił Matyldę z Rosenów, wdowę po Ignacym Natansonie. Mieszkanie Godebskich szybko stało się miejscem spotkań intelektualnej elity, zaś publicystyka Godebskiego, publikowana na łamach „Gazety Polskiej”, nadawała ton zainteresowaniom artystycznym środowisk postępowych w Warszawie. Krytykował konserwatywny, akademicki tradycjonalizm, nie znalazł jednak zrozumienia u szerokich mas – Warszawa była zbyt konserwatywna.
Reklama
Reklama
Nie mając tu perspektyw rozwoju, powrócił do Francji – brał jednak udział w konkursie na krakowski pomnik Mickiewicza i stąd uznanie Sienkiewicza. Projekt, którym wygrał tamten konkurs, okazał się zbyt drogi w wykonaniu; jednak w Warszawie komitet wybrał go większością głosów. Opinia publiczna zarzucała, że Weloński jest bardziej uzdolniony, Godebski miał jednak większy dorobek i doświadczenie w pracy nad rzeźbą pomnikową.
Praca pod
presją czasu
Niezadowolenie wybrzmiewało głosami krytyki, ganiącej pośpiech i brak otwartego konkursu. Kierowano się w tym – zasadnie – troską o jak największe walory projektu. Zarzucano również kumoterstwo – w komitecie zasiadał wszak Kazimierz Natanson, zaś Godebski ożeniony był ze szwagierką Natansona.
Dyskusja miała więc wiele wątków, spierano się zarówno na temat walorów artystycznych projektu, jak też przejrzystości konkursu i pośpiechu prac – w tej jednej kwestii decydowały warunki koncesji wydanej przez władzę. Sam Godebski zgodził się na pracę pod presją czasu – pierwsze szkice miały powstać w ciągu miesiąca. Gorąca dyskusja rozgorzała również wokół odpowiedniej lokalizacji – ostatecznie wybrano skwer przy Krakowskim Przedmieściu, zajmowany dotąd przez okazałą fontannę.
Skwer na Krakowskim Przedmieściu w drugiej połowie XIX wieku według grafiki autorstwa M. Olszyńskiego
Foto: mat. arch.
Dwa pierwsze projekty nie zyskały uznania. Godebski kolejny projekt przywiózł do Warszawy w czerwcu – ten zaakceptowano po pewnych modyfikacjach. Do oceny jego walorów powołano komisję, złożoną z artystów – rzeźbiarzy, malarzy i architektów. Zgodnie z jej wolą, 24 lipca komitet otrzymał fotografie gipsowego modelu pomnika. Po poprawkach, model wykonany z drewna i gipsu przedstawiono do zatwierdzenia w końcu sierpnia Głównemu Naczelnikowi Kraju, Imertyńskiemu. Najwyższe władze zaaprobowały zarówno projekt, jak i proponowaną lokalizację.
Adam Mickiewicz w drewnianej skrzyni
Godebski postanowił pomnik odlać w brązie florenckim, w pracowni Piotra Lippiego w Pistoi; w tym samym czasie w Warszawie powstawał granitowy cokół – choć zima na jakiś czas wstrzymała prace, w początkach maja przybył z Mediolanu majster kamieniarski Józef Zaccaria. Tymczasem, gdy zaplanowano uroczyste położenie kamienia węgielnego, ks. Imertyński, wcześniej przychylny, teraz zabronił publicznych wystąpień i uroczystości; nawet relacji prasowych. Tekst aktu zredagował sam Sienkiewicz; użyte w treści sformułowanie „za szczęśliwego panowania” Mikołaja II wypominano mu nawet po śmierci.
Reklama
Reklama
Jednocześnie powstawało niezwykle piękne ogrodzenie pomnika – dzieło architekta Zenona Chrzanowskiego, dyrektora w firmie W. Gostyńskiego. 17 września 1898, sprowadzona w wielkiej drewnianej skrzyni postać Adama Mickiewicza została ustawiona na cokole.
Tysiące mieszkańców miasta spoglądało na okryty namiotem monument
Foto: mat. arch.
Program uroczystości zaplanowanej na 24 grudnia nie został zaakceptowany przez władze; na planowane przemówienia Radziwiłła i Sienkiewicza nie wyrażono zgody. Dopuszczono poświęcenie monumentu przez księdza, i zaproszenie 10 tysięcy gości, oraz odegranie kilku utworów Stanisława Moniuszki. Nie pomogła nawet interwencja Sienkiewicza za pośrednictwem Wielkiego Księcia Konstantego – uroczystość była skromna.
Już dzień wcześniej na ulicach maszerowały oddziały wojska, wymownie przestrzegając potencjalnych buntowników.
Oblicze poety stanęło w świetle
W wigilijny poranek, szary i mglisty, ze wszystkich stron ściągać zaczęła publiczność; przybyła także Maria Górecka, córka poety. Tysiące mieszkańców miasta spoglądało na okryty namiotem monument, gdy punktualnie o godz. 10 Cyprian Godebski dał znak orkiestrze – przy dźwiękach „Modlitwy” Moniuszki zasłona opadła. Zgromadzeni w ciszy odkryli głowy, zaś ks. Jan Siemiec odczytał modlitwę i poświęcił pomnik. Odegrano jeszcze „Poloneza” Moniuszki – cała uroczystość trwała kwadrans, po czym tłum zaczął się rozchodzić. Dziękując wielkiemu poecie do jego stóp rzucano kwiaty; wielu uczestników nie kryło łez wzruszenia.
Reklama
Reklama
Przy dźwiękach „Modlitwy” Moniuszki zasłona opadła
Foto: mat. arch.
Odsłonięcie pomnika w chmurny, wigilijny poranek najpiękniej opisała Maria Konopnicka: „Oblicze poety stanęło w świetle, w jakim nie stało jeszcze żadne dzieło sztuki, w świetle płonących serc, wielu tysięcy”.
---
Autor jest Społecznym Opiekunem Zabytków, historykiem architektury, varsavianistą