0.5°C
1019.7 hPa
Życie Warszawy

Plac zabaw w Warszawie przedmiotem afery. „Wygląda jak wybieg dla psów”. Koszt to pół miliona złotych

Publikacja: 01.12.2025 08:30

Nowy plac zabaw dla dzieci na Targówku budzi skojarzenia z wybiegiem dla psów

Nowy plac zabaw dla dzieci na Targówku budzi skojarzenia z wybiegiem dla psów

Foto: mat. pras.

Warszawska inwestycja znów rozgrzała dyskusję na temat wydatków publicznych. Naturalny plac zabaw w Parku Bródnowskim, który kosztował pół miliona złotych, wywołał falę krytyki. Kontrowersje wzbudził jego wygląd i polityczny kontekst Budżetu Obywatelskiego.

Warszawski Targówek stał się miejsce burzy medialnej, której powodem stała się z pozoru niewinna inwestycja – plac zabaw w Parku Bródnowskim. Fala krytyki powstała w momencie, gdy zderzono wysokość kwoty, która została przeznaczona na realizację projektu z Budżetu Obywatelskiego, z efektem końcowym prac. Mieszkańcy i internauci nie kryją rozgoryczenia, sugerując, że parkowe pieńki i konary nie są warte pół miliona złotych. Sprawa ta szybko wykroczyła poza ramy lokalnej krytyki, stając się symbolem niegospodarności.

Plac Zabaw za pół miliona złotych. Co kryje się w kosztorysie?

Kontrowersyjna inwestycja jest częścią szerszego projektu z Budżetu Obywatelskiego o nazwie „Nowe nasadzenia w Parku Wiecha oraz w Parku Bródnowskim wraz z nowym placem zabaw”, którego łączny koszt opiewa na kwotę opiewającą na niemal 800 tys. zł. Projekt został wybrany do realizacji w demokratycznym głosowaniu, zdobywając poparcie aż 1356 mieszkańców Targówka.

Wizualizacja projektu. Powyższe elementy nie zostały zrealizowane

Wizualizacja projektu. Powyższe elementy nie zostały zrealizowane

Foto: mat. pras.

Zgodnie z pierwotnymi założeniami, środki miały zostać podzielone na dwa główne bloki: około 300 tys. zł przeznaczono na nowe nasadzenia (drzewa, krzewy i byliny) na terenach zieleni w obu parkach, a 500 tys. zł miało sfinansować strefę Naturalnego Placu Zabaw wraz z otoczeniem.

Reklama
Reklama

W rezultacie, zamiast tradycyjnej, kolorowej konstrukcji, w parku pojawiła się przestrzeń oparta o surowe elementy z drewna. W skład placu, który stał się przedmiotem drwin, weszły wydrążone pnie drzew, pieńki o różnej wysokości pełniące funkcję trampolin i siedzisk, a także konary ułożone jako naturalne kładki. Choć plac posiada również bardziej skomplikowane elementy, takie jak zjazd linowy typu tyrolka, mostek wahliwy oraz drewniane i kamienne ścieżki, to właśnie proste i powszechnie dostępne kłody wywołały największy sprzeciw. Mieszkańcy, którzy głosowali na projekt, zachęceni atrakcyjnymi wizualizacjami, poczuli się rozczarowani, widząc rażącą rozbieżność między zapowiadaną wizją a finalną realizacją.

Urząd Dzielnicy broni inwestycji

W obliczu medialnej fali krytyki, Urząd Dzielnicy Targówek opublikował oficjalny komunikat, próbując zracjonalizować wydatki i obronić inwestycję. Kluczowym argumentem władz było obniżenie kwoty przypisanej samemu placowi zabaw. Według Dzielnicy, koszt samego placu zabaw wyniósł „jedynie” ok. 340 tys. złotych, natomiast pozostała część puli (z szacowanych 500 tys. zł) została przeznaczona na niezbędną infrastrukturę towarzyszącą: utworzenie ścieżek prowadzących do obiektu, posadzenie naturalnego ogrodzenia z żywopłotu oraz instalację małej architektury (ławki, kosze).

Zamiast zjeżdżalni zbudowano zjazd linowy typu tyrolka i mostek wahliwy

Zamiast zjeżdżalni zbudowano zjazd linowy typu tyrolka i mostek wahliwy

Foto: mat. pras.

Władze dzielnicy podkreślały również, że przestrzeń jest w pełni ekologiczna i bezpieczna, a jej celem jest zapewnienie dzieciom kontaktu z naturą, stanowiąc alternatywę dla tradycyjnych, plastikowych rozwiązań. Jednocześnie zapewniono, że wykonawca został wyłoniony w ramach procedury przetargu, co miało świadczyć o rynkowym charakterze ceny, a prace zrealizowano zgodnie z przepisami oraz projektem, który został wybrany w demokratycznym głosowaniu.

Krytyka mieszkańców i wątek polityczny

Obrona Dzielnicy nie przekonała wszystkich. W sieci pojawiły się emocjonalne komentarze mieszkańców, którzy wprost określali inwestycję jako „obraz nędzy i rozpaczy” oraz „żenadę”, ironicznie pytając, skąd to nagłe zamiłowanie do pieńków i dlaczego plac „wygląda jak wybieg dla psów”.

Reklama
Reklama

Jednak najpoważniejsze zarzuty dotyczą mechanizmu Budżetu Obywatelskiego. Mieszkańcy zwrócili uwagę, że projekt został zgłoszony przez osobę posługującą się pseudonimem „Osoba”. Wywołało to podejrzenia, że Budżet Obywatelski na Targówku stał się narzędziem politycznym, a nie oddolną inicjatywą. Środowisko lokalnych działaczy i mieszkańców sugeruje, że za najdroższymi i najbardziej rozbudowanymi projektami, które powinny być finansowane bezpośrednio z budżetu dzielnicy, stoją lokalni radni i politycy, związani z Koalicją Obywatelską.

Według doniesień mieszkańców, jeden z radnych KO, który w poprzednich latach zgłaszał szereg kosztownych inicjatyw (m.in. tężnię solankową, wodny plac zabaw, bezpłatne lodowisko), co ma rzekomo potwierdzać, że Budżet Obywatelski jest „zawłaszczony” przez polityków. Ta „bogata tradycja” realizowania projektów z politycznym zapleczem, w połączeniu ze słabym efektem końcowym, rodzi poważne wątpliwości co do transparentności i prawidłowego wydatkowania środków.

Reklama
Reklama
Reklama