Mosty warszawskie
Dla warszawiaków mosty wciąż pozostają określane przez ich położenie geograficzne, a nie przez szacownych patronów. Most Marii Skłodowskiej-Curie jest powszechnie znany i używany jako Most Północny, co jest określeniem nieporównywalnie krótszym i bardziej pomocnym w orientacji. Analogicznie, Most Anny Jagiellonki jest dla mieszkańców Mostem Południowym. To samo dotyczy Kładki Magdaleny Abakanowicz, która w mowie potocznej jest po prostu "Kładką przez Wisłę", ponieważ jej funkcja pieszo-rowerowa jest wystarczająca do identyfikacji.
Dworce i trasy
Podobny los spotkał nazewnictwo dworców kolejowych. Pełne nazwy Dworzec Centralny im. Stanisława Moniuszki i Dworzec Wschodni im. Romana Dmowskiego są używane jedynie na oficjalnych tablicach i w dokumentach. Dla pasażerów i kolejarzy liczy się wyłącznie rdzeń: "Centralny" lub "Wschodni", określający funkcję i położenie.
Najbardziej ekstremalny jest przypadek trasy ekspresowej S8, której nadano formalną nazwę Trasa Bohaterów Bitwy Warszawskiej 1920 r.. W tym wypadku zawiła nazwa honorowa została kompletnie wyparta przez międzynarodowy i uniwersalny kod S8. W przypadku tak dużej infrastruktury komunikacyjnej, numer i kod wygrywają z historycznym upamiętnieniem z uwagi na skalę i praktyczność dla kierowców.
„Pierwsze słowo do dziennika”
Tendencja do ignorowania zmian nazewnictwa dotyczy również obiektów prywatnych, zwłaszcza gdy gra wchodzi siła marki i emocje.
Ikony miasta wygrywają z rebrandingiem
Mimo korporacyjnych rebrandigów, mieszkańcy Warszawy nadal udają się do Galerii Mokotów, odrzucając dłuższy i bardziej formalny człon Westfield Mokotów. W tym przypadku silniejsza okazała się pierwotna nazwa i lokalizacja. Podobna sytuacja występuje w przypadku wieżowca hotelowego, który wciąż pozostaje dla wielu po prostu "Marriottem", niezależnie od tego, czy oficjalnie zmienił już nazwę na Warsaw Presidential Hotel. Długoletnia obecność w panoramie i siła marki uczyniły go punktem orientacyjnym, który zrósł się z miejską tożsamością.
Stadion Legii
Stadion Legii przy Łazienkowskiej to z kolei ilustracja konfliktu między formalizmem a sentymentem. Kibice na co dzień mówią po prostu "Stadion Legii" lub "Łazienkowska". Oficjalna nazwa im. Marszałka Józefa Piłsudskiego raczej nie występuje w mowie potocznej, jak i komercyjne nazwy sponsorskie z przeszłości (jak dawna Pepsi Arena). Jak słusznie zauważał były trener, Aleksandar Vuković, nazwa upamiętniająca Lucjana Brychczego (legendę klubu) miałaby większą szansę na przyjęcie się w mowie potocznej, gdzie najważniejsza będzie emocjonalna akceptacja nazwy.
Dwa systemy nazewnictwa
Wszystkie te przykłady prowadzą do jednego wniosku: urzędnicy muszą zaakceptować fakt, że w Warszawie funkcjonuje dwupoziomowy system nazewnictwa. Obiekty posiadają nazwy formalne (papierowe), które mają cel honorowy, i nazwy potoczne (żywe), które mają cel praktyczny.
Powrót do sytuacji na Ursynowie – planowany konkurs na „lepszego” patrona dla „parku nad POW” – jest zatem z góry skazany na niepowodzenie w mowie potocznej. Mieszkańcy już wybrali najkrótsze, najprostsze i najbardziej opisowe określenie, tożsame z genezą obiektu.
Dopóki administracja nie zacznie stawiać na pragmatyzm i prostotę nad patos i zawiły formalizm, dotąd warszawiacy będą konsekwentnie ignorować oficjalne tablice. W miejskiej dynamice to nie uchwała, lecz użyteczność decyduje o tym, która nazwa przejdzie do historii.