Stołeczny region zmaga się z widocznymi skutkami długotrwałej suszy i wysokich temperatur. Rzeki i zbiorniki wodne, będące sercem lokalnego ekosystemu, znalazły się pod presją, jakiej nie doświadczały od lat. Trzy kluczowe miejsca - Wisła, Wkra i Jeziorko Czerniakowskie - stały się dowodem na to, że kryzys wodny nie jest już odległym zagrożeniem, lecz bolesną rzeczywistością.
Stołeczna Wisła na kolanach
Sytuacja na Wiśle w Warszawie jest dramatycznym odzwierciedleniem kryzysu wodnego w całym kraju. Na stacji Warszawa-Bulwary poziom rzeki osiągnął zaledwie 16 cm. To kolejny sygnał, że rzeka jest w opłakanym stanie. W efekcie, 12 sierpnia 2025 roku, Zarząd Transportu Miejskiego musiał zawiesić kursowanie promów rzecznych. Niski poziom wody oznacza, że Wisła traci swoją naturalną zdolność do samooczyszczania. Wzrost temperatury wody w płytkim korycie dodatkowo pogarsza sytuację, stwarzając idealne warunki dla rozwoju niepożądanych mikroorganizmów i zagrażając rybom oraz innym organizmom wodnym. Odsłonięte dno rzeki ukazuje liczne śmieci i osady, będące świadectwem naruszenia równowagi biologicznej.
Dramat na Wkrze – sygnał alarmowy dla wszystkich
Zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, na rzece Wkrze, sytuacja z niskim poziomem wody i wysoką temperaturą doprowadziła do poważnej katastrofy ekologicznej. Doszło tam do masowego śnięcia ryb, co spowodowało intensywną akcję ratunkową prowadzoną przez strażaków i wędkarzy. Główną przyczyną tego zjawiska jest deficyt tlenu w wodzie. Wstępne badania wskazują, że za fatalny stan wody odpowiada torf spłukany z pól po ulewnych deszczach, które nastąpiły po długim okresie suszy. Ten naturalny materiał organiczny w procesie rozkładu zużył tlen, co doprowadziło do śmierci tysięcy ryb.