10.2°C
1018.8 hPa
Życie Warszawy

Jarmark świąteczny na szczycie Varso Tower rozczarowaniem. Zarzuty drożyzny i braku dekoracji

Publikacja: 11.12.2025 11:00

Osoby decydujące się na wizytę na Varso Tower muszą wziąć pod uwagę, że płacą przede wszystkim za re

Osoby decydujące się na wizytę na Varso Tower muszą wziąć pod uwagę, że płacą przede wszystkim za rekordowy widok na panoramę miasta

Foto: mat pras / Instagram.com/daawidrakowski

To miała być jedna z najciekawszych atrakcji tej zimy, jednak jarmark świąteczny na 49. piętrze Varso Tower wywołał falę krytyki wśród internautów i influencerów. Sprawdzamy, dlaczego nie spełnił oczekiwań.

Varso Tower, dumnie górujący nad stolicą jako najwyższy budynek w Unii Europejskiej, zapowiadał na sezon zimowy 2025 prawdziwy hit – najwyżej położony ogólnodostępny Jarmark Świąteczny w całej wspólnocie. Wydarzenie miało połączyć zapierający dech w piersiach widok 360 stopni na rozświetloną Warszawę z tradycyjną, świąteczną atmosferą.

Organizatorzy obiecywali subtelną i spokojną aranżację z dominacją niebiesko-białych świateł, tworzących efekt „zimowej poświaty” nad panoramą miasta. Niestety, pierwsze dni funkcjonowania jarmarku wywołały burzę w mediach społecznościowych, a mieszkańcy Warszawy i popularni twórcy internetowi zgodnie orzekli, że szum medialny zdecydowanie przerósł rzeczywistość.

Zapłacić za wstęp i poszukać atrakcji

Jarmark Świąteczny Varso Tower nie jest atrakcją dostępną za darmo. Aby dostać się na 49. piętro, a tym samym do strefy jarmarku, konieczne jest zakupienie standardowego biletu na Taras Widokowy Highline Warsaw. Ceny te są zróżnicowane i zależne od kanału zakupu, przy czym bilet normalny kupiony online kosztuje od 45 złotych (w kasie na miejscu cena wzrasta do 70 złotych).

Dostępne są co prawda zniżki dla młodzieży i studentów (od 30 złotych), ale już sam koszt wstępu stanowi znaczącą barierę finansową dla doświadczenia „magii świąt”. Po uiszczeniu opłaty i wjechaniu na wysokość ponad 200 metrów, odwiedzający spodziewali się rozbudowanej przestrzeni handlowej i rozrywkowej. Zamiast tego, jak relacjonują zgodnie internauci, natknęli się na zaledwie symboliczną wersję jarmarku.

Reklama
Reklama

Dwie budki i „brak klimatu”

Największe rozczarowanie dotyczy skali. To, co nazwano „Jarmarkiem Świątecznym”, w rzeczywistości jest bardzo małą strefą, będącą skromnym dodatkiem do głównej atrakcji, jaką jest sam taras widokowy. Według licznych relacji influencerów, na miejscu zlokalizowane były zaledwie dwie budki: jedna oferująca gastronomię, a druga – skromny asortyment pamiątek i ozdób.

Ta minimalna skala została natychmiast wychwycona i bezlitośnie skrytykowana. W mediach społecznościowych pojawiły się liczne komentarze, które określały dekoracje jako „ubogie” i „nijakie”. Internauci ironicznie porównywali wystrój jarmarku do prywatnych aranżacji. „Mój balkon w bloku bardziej ozdobiony” – przekonywał jeden z komentujących.

Grzane wino za 40 złotych. Przesada?

Oburzenie wywołane skromną skalą natychmiast spotęgowały ceny w strefie gastronomicznej. Choć obiecywano tradycyjne świąteczne przysmaki i rozgrzewające napoje, ich koszt okazał się niebotyczny. Symbolem rozczarowania stała się cena grzanego wina, które w małym kubku kosztowało aż 40 złotych. Inne pozycje cenowe również szokowały: gorąca czekolada wyceniona na 35 złotych, czy kiełbasa za 45 złotych.

Popularny influencer Dawid Rakowski podsumował, że łączny koszt wizyty dla jednej osoby, uwzględniający bilet wstępu i podstawowe jedzenie z piciem, sięgnął 160 złotych. Ten wydatek jest, zdaniem internautów, całkowicie nieproporcjonalny do tego, co atrakcja ma do zaoferowania, co sprowadzało całe wydarzenie do miana „scamu roku”.

Reklama
Reklama

Fala krytyki od influencerów i mieszkańców

W mediach społecznościowych wylała się fala krytyki, która skutecznie zniechęcała do odwiedzenia Varso Tower w „celach jarmarkowych”. Influencerzy, którzy jako pierwsi odwiedzili nowo otwartą strefę, nie kryli rozczarowania. Justine, popularna twórczyni internetowa, pisała, że to „Najgorszy jarmark bożonarodzeniowy, na jakim kiedykolwiek była”. Dawid Rakowski podsumował, że „Pomysł fajny, natomiast wykonanie pozostawia wiele do życzenia”, dodając, że „Nie ma tutaj nic ciekawego poza widokiem”.

Wśród mniej znanych internautów ton był jeszcze ostrzejszy. W komentarzach pojawiały się stwierdzenia, że „Nazywanie tego jarmarkiem powinno być nielegalne”, a część mieszkańców, którzy planowali wizytę, informowała o rezygnacji: „Miałem zamiar się tam w grudniu wybrać, ale chyba sobie podaruję…”. Krytyka była tak dotkliwa, że internauci wprost ostrzegali się wzajemnie, by „nie rezerwowali tam czasu” na tę atrakcję.

Osoby decydujące się na wizytę na Varso Tower muszą wziąć pod uwagę, że płacą przede wszystkim za rekordowy widok, a element „Jarmarku Świątecznego” w obecnej formie pozostaje jedynie skromnym, drogim i mocno krytykowanym dodatkiem do standardowej oferty.

Reklama
Reklama
Reklama