14.3°C
1028.7 hPa
Życie Warszawy

Historyczna willa na Ochocie stanęła w płomieniach

Publikacja: 24.09.2025 00:05

Drewniany dach willi w trakcie akcji gaśniczej zawalił się do środka

Drewniany dach willi w trakcie akcji gaśniczej zawalił się do środka

Foto: Adobe Stock

Nad warszawską Ochotą unosił się we wtorek wieczorem, 23 września, gęsty, ciemny dym. Mieszkańcy z różnych części miasta byli świadkami dramatycznego pożaru, który strawił historyczną, niezamieszkałą willę przy ulicy Żwirki i Wigury 25.

Pomimo natychmiastowej akcji służb, drewniany dach budynku zawalił się do środka, a straty materialne są ogromne. Na szczęście nikt nie został poszkodowany.

Płomienie w sercu Ochoty

Pożar wybuchł po godzinie 18 w zabytkowym budynku znanym jako Willa Artura Stefańskiego, przedwojennego ogrodnika. Obiekt od lat stał pusty i popadał w ruinę, co niestety ułatwiło rozprzestrzenianie się ognia. Na miejsce zdarzenia natychmiast wysłano cztery zastępy straży pożarnej.

Jak poinformował asp. Tomasz Łukasik ze stołecznej straży pożarnej, płonął pustostan, a w ogniu stanął drewniany dach, który w trakcie akcji gaśniczej zawalił się do środka. Pomimo spekulacji o możliwym wybuchu, służby, w tym straż pożarna i policja, nie potwierdziły tej informacji.

Akcja służb i utrudnienia w ruchu

Kłęby dymu były widoczne z odległości wielu kilometrów, m.in. z Mokotowa i Ursynowa, co spowodowało poważne utrudnienia w ruchu drogowym. Warszawskie pogotowie ratunkowe „Meditrans” apelowało do kierowców o omijanie ulicy Żwirki i Wigury, gdzie w związku z akcją służb tworzył się korek.

Reklama
Reklama
Willa Artura Stefańskiego stała od lat opuszczona

Willa Artura Stefańskiego stała od lat opuszczona

Foto: mat. arch.

Akcja gaśnicza, w której udział brały liczne jednostki, trwała do późnego wieczora. Po godzinie 19:30 pożar był już opanowany, a strażacy prowadzili działania w celu dokładnego sprawdzenia wnętrza budynku i upewnienia się, że ogień nie rozprzestrzeni się na sąsiednie zabudowania.

Brak ofiar, znajomy scenariusz

Na szczęście, jak potwierdził Paweł Chmura z Komendy Stołecznej Policji, w pożarze nie ucierpiała żadna osoba. Jednakże straty materialne są nie do oszacowania – historyczny zabytek, który miał szansę na renowację, praktycznie przestał istnieć.

To kolejny przypadek pożaru opuszczonego budynku, który budzi pytania o zabezpieczenie tego typu obiektów w miejskiej przestrzeni. Kolejny raz tracimy materialne elementy historycznego dziedzictwa miasta. Choć dochodzenie będzie trwać, niestety nasuwają się znajome wnioski, które wynikają z podobnych wcześniejszych zdarzeń w Warszawie. Brak realnych kar w połączeniu z wysoką ceną gruntu daje aż za dobrze znany wynik.

Reklama
Reklama
Reklama