Warszawa, miasto wieżowców, nowoczesnych biur i tętniącego życiem centrum. W teorii – symbol urbanizacji. W praktyce – jak się okazuje – w jej granicach wciąż można natrafić na sytuacje, które zdają się zaprzeczać metropolitalnemu charakterowi stolicy. Problem pojawił się w strefie zabudowy jednorodzinnej, gdzie na jednej z działek formalnie wciąż będącej gruntem rolnym prowadzona jest uciążliwa dla sąsiadów hodowla zwierząt gospodarskich.
Hodowla w środku strefy mieszkaniowej
Problem, zgłoszony przez jednego z mieszkańców, dotyczy niewielkiej, 475-metrowej działki rolnej, która znajduje się na terenie objętym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego przeznaczającym ten obszar pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną. Mimo to, prowadzona jest na niej intensywna hodowla drobiu, a okresowo także kóz, gołębi i bażantów. Skutki dla sąsiadów są dalekie od sielanki – od wczesnych godzin porannych słychać pianie kogutów, a uciążliwe zapachy i chmary owadów utrudniają codzienne funkcjonowanie.
Jeden z mieszkańców skarży się na naruszenie jego prawa do spokojnego korzystania z nieruchomości, a także na zagrożenie sanitarne wynikające z możliwego zanieczyszczenia gleby i wód gruntowych. Działka, ze względu na przebieg podziemnej magistrali wodnej, nie może zostać przekwalifikowana ani zabudowana.
Radny interweniuje, ale trafia na lukę w prawie
W obronie mieszkańca stanął radny Wojciech Zabłocki, który złożył interpelację do Prezydenta m.st. Warszawy. Radny zwrócił uwagę na lukę w Regulaminie utrzymania czystości i porządku, który zakazuje utrzymywania zwierząt gospodarskich tylko na terenach wyłączonych z produkcji rolniczej. To sprawia, że hodowla na formalnie rolnym gruncie, położonym w zurbanizowanym otoczeniu, jest de facto legalna.
Wojciech Zabłocki zaapelował do władz miasta o nowelizację przepisów, tak aby objąć zakazem również małe działki rolne w strefach mieszkaniowych i wprowadzić minimalną odległość hodowli od zabudowy.