-0.4°C
1008.4 hPa
Życie Warszawy
Reklama

Narkotykowa twierdza w sercu Pragi. Handel na Brzeskiej pozostaje nieujarzmiony

Publikacja: 30.12.2025 11:30

Sytuacja na ulicy Brzeskiej znajduje się obecnie w punkcie krytycznym

Sytuacja na ulicy Brzeskiej znajduje się obecnie w punkcie krytycznym

Foto: Policja

Mimo liczonych w setkach policyjnych nalotów na praskie bramy i podwórka oraz milionów złotych wydanych na rewitalizację, ulica Brzeska pozostaje największym otwartym rynkiem narkotykowym w Polsce. Tu jawny handel zabronionymi substancjami trwa całą dobę.

Praga-Północ od lat przechodzi spektakularną metamorfozę, a luksusowe apartamentowce wyrastające w Porcie Praskim zdają się zwiastować nową erę dla tej części stolicy. Jednak zaledwie kilkaset metrów od szklanych elewacji i modnych restauracji czas jakby się zatrzymał, a ulica Brzeska wciąż żyje według własnego, mrocznego kodeksu.

To tutaj, w cieniu odrapanych kamienic, bije serce narkotykowego zagłębia, które stało się symbolem bezradności policji i władz miasta. Choć radiowozy regularnie przecinają tę okolicę, a służby meldują o kolejnych aresztowaniach i przejęciach kilogramów narkotyków, system sprzedaży środków odurzających na Brzeskiej wykazuje nadludzką wręcz zdolność do regeneracji.

Architektura obronna praskich podwórek

Fenomen nieuchwytności dilerów z Brzeskiej nie wynika wyłącznie z ich sprytu, ale przede wszystkim z unikalnego układu urbanistycznego, który czyni z tutejszych kamienic prawdziwe twierdze. Głębokie, mroczne podwórka, liczne oficyny i labirynt przejść między bramami tworzą idealne warunki do handlu.

Każda obca osoba pojawiająca się w rejonie jest natychmiast wyłapywana wzrokiem. To zadanie czujki, którego często rekrutuje się spośród osób z marginesu lub lokalnej młodzieży. Czujki za niewielkie opłaty monitorują każdy ruch służb i ostrzegają handlarzy przez krótkofalówki lub telefony. W takich warunkach klasyczny patrol policji nie ma szans na zaskoczenie sprawców, ponieważ informacja o jego obecności dociera do bram szybciej niż sam radiowóz.

Reklama
Reklama

Solidarność sąsiedzka, często podszyta strachem lub wielopokoleniowymi więzami rodzinnymi, tworzy swoistą zmowę milczenia, przez którą rzadko przebijają się jakiekolwiek zeznania świadków.

Ewolucja narkotykowego biznesu

Ostatnie miesiące mijającego, 2025 roku przyniosły szereg kolejnych uderzeń policji, które obnażyły profesjonalizację grup operujących w tym rejonie. Szczególnie istotna była operacja z początku listopada, kiedy to funkcjonariusze stołecznego wydziału narkotykowego rozbili grupę przestępczą korzystającą z wyrafinowanego modelu logistycznego.

Okazało się, że handlarze przestali składować duże ilości towaru na samej Pradze, przenosząc główny magazyn do bezpieczniejszej dzielnicy – na Żoliborz. Na Brzeską trafiały jedynie poporcjowane dawki, gotowe do natychmiastowej sprzedaży, co minimalizowało straty w przypadku policyjnych nalotów.

Statystyki są zatrważające, ponieważ podczas samych tylko jesiennych i zimowych akcji zabezpieczono kilogramy heroiny, mefedronu, amfetaminy i kokainy, a także setki gramów marihuany i znaczne kwoty gotówki pochodzące bezpośrednio z transakcji w bramach.

Państwo w państwie i całodobowy supermarket

Specyfika handlu na Brzeskiej różni się od nowoczesnych form dystrybucji narkotyków opartych na szyfrowanych komunikatorach i kurierach. Tutaj wciąż dominuje model stacjonarny, przypominający całodobowy supermarket. Klient nie musi mieć kontaktów, wystarczy, że wejdzie w odpowiednią bramę, gdzie dilerzy pełnią dyżury przez siedem dni w tygodniu.

Reklama
Reklama

Sytuacja wygląda podobnie również na sąsiednich ulicach – Ząbkowskiej, Małej czy Kijowskiej. To znane adresy wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych dzielnicy. Mieszkańcy tych rejonów każdego dnia zmagają się z widokiem osób pod wpływem silnych substancji psychotropowych, często określanych mianem zombie, oraz zanieczyszczonymi klatkami schodowymi, które służą za prowizoryczne palarnie lub wstrzykiwalnie.

Polityczna burza i wołanie o pomoc

Narastająca frustracja społeczna i brak trwałych efektów policyjnych działań doprowadziły w grudniu 2025 roku do ostrej interwencji politycznej. Radny Damian Kowalczyk skierował do prezydenta Rafała Trzaskowskiego interpelację, w której wprost pyta o odpowiedzialność władz miasta za jawny charakter handlu na Brzeskiej.

Radny wskazuje na palący problem wykorzystywania opuszczonych kamienic i pustostanów zarządzanych przez miasto jako baz operacyjnych dla dilerów. W dokumencie pojawia się postulat wprowadzenia radykalnych rozwiązań, w tym ustanowienia stałego, całodobowego posterunku policji lub straży miejskiej bezpośrednio przy ulicy Brzeskiej. Według autora interpelacji dotychczasowe, doraźne akcje nie przynoszą rezultatu, ponieważ handel wraca w te same miejsca niemal natychmiast po odjeździe funkcjonariuszy.

Przyszłość praskiego zagłębia

Sytuacja na ulicy Brzeskiej znajduje się obecnie w punkcie krytycznym. Z jednej strony mamy ambitne plany rewitalizacji i nacisk na gentryfikację dzielnicy, z drugiej zaś potężny, nielegalny biznes, który wrósł w tkankę miejską tak głęboko, że tradycyjne metody walki z przestępczością okazują się nieskuteczne.

Reklama
Reklama

Jeśli władze Warszawy nie zdecydują się na systemowe rozwiązania obejmujące nie tylko represje, ale i szczelne zabezpieczenie miejskich nieruchomości oraz stałą obecność służb, Brzeska pozostanie symbolem kapitulacji prawa przed narkotykowym podziemiem.

Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama