Od przepychu do pustego placu. Jak bawiła się Warszawa dawniej?
Historia miejskich Sylwestrów w stolicy to kronika zmieniającej się technologii i muzycznych trendów. Ostatnia wielka impreza plenerowa odbyła się pod koniec 2019 roku na placu Bankowym pod szyldem Warszawa Stolica Sylwestra. Wówczas na scenie lśniły takie gwiazdy jak Bajm z Beatą Kozidrak, Perfect, Kombii czy Patrycja Markowska. Były to wydarzenia o ogromnym rozmachu, transmitowane na żywo przez ogólnopolskie stacje telewizyjne, które przyciągały dziesiątki tysięcy ludzi stłoczonych w szczelnie wygrodzonych strefach bezpieczeństwa.
Warto przypomnieć, że to właśnie Warszawa wyznaczyła nowoczesny kierunek świętowania, rezygnując z fajerwerków na rzecz technologii świetlnych. Przełom nastąpił w 2018 roku, kiedy to po raz pierwszy proch i huk zastąpiono pokazami laserowymi.
Czy warszawiacy tęsknią za sceną?
Brak miejskiej imprezy dzieli mieszkańców Warszawy na dwa obozy o niemal równych racjach. Dla zwolenników decyzji prezydenta Rafała Trzaskowskiego sylwestrowa cisza to dowód na dojrzałość miasta. Cenią oni sobie brak paraliżu komunikacyjnego w centrum, brak ton rozbitego szkła na ulicach oraz fakt, że ich pupile mogą przetrwać tę noc bez paraliżującego strachu. Z perspektywy mieszkańca Śródmieścia, wolna od hałasu noc jest luksusem, którego nie zastąpi żaden koncert.
Z drugiej strony słychać głosy krytyki płynące od osób, które czują, że Warszawa traci swój prestiż na rzecz innych ośrodków regionalnych. Przeciwnicy obecnego stanu rzeczy wskazują na wykluczenie ekonomiczne, ponieważ darmowy koncert na placu był jedyną szansą dla wielu seniorów czy mniej zamożnych rodzin na obcowanie z kulturą popularną. Bez miejskiej alternatywy Sylwester staje się rozrywką wyłącznie dla tych, których stać na drogie bilety do klubów czy restauracji, co zdaniem wielu osłabia poczucie wspólnoty mieszkańców stolicy.
Samorządowa fala oszczędności zalewa kraj
Warszawa nie jest odosobnioną wyspą na mapie Polski, ponieważ trend wycofywania się z organizacji sylwestrowych masówek ogarnął niemal całą ścianę zachodnią i centralną. Wrocław, niegdyś słynący z gigantycznych imprez na Rynku, po raz kolejny stawia na spokojny Jarmark Bożonarodzeniowy, uznając, że jedna noc nie jest warta milionowych nakładów. Podobną ścieżką podążył Poznań, gdzie po ubiegłorocznej próbie reaktywacji imprezy na terenach targowych, władze miasta ostatecznie ogłosiły kapitulację przed rosnącymi kosztami.
Szczecin, Lublin oraz Gdynia również dołączyły do grupy miast, które oficjalnie poinformowały o braku funduszy na sylwestrową zabawę. Głosy płynące z tamtejszych magistratów są niemal identyczne jak te w Warszawie: konieczność łatania budżetów oraz zmiana priorytetów kulturalnych.
Gdzie zapłoną światła jupiterów?
Mimo ogólnokrajowej tendencji do zaciskania pasa, kilka polskich miast zdecydowało się pójść pod prąd i zorganizować wydarzenia, które przyciągną przed ekrany miliony widzów. Największym magnesem będzie Toruń, gdzie na Rynku Staromiejskim odbędzie się Sylwestrowa Moc Przebojów. Scena Polsatu ugości tam takie ikony jak Edyta Górniak, Lady Pank czy Beata Kozidrak, oferując przekrój przez polską muzykę rozrywkową ostatnich dekad.
Równie spektakularnie zapowiada się Sylwester z Dwójką w Katowicach, który pod legendarnym Spodkiem zgromadzi międzynarodową śmietankę artystyczną z samym Stingiem na czele. Z kolei Gdańsk, wierny swojej tradycji, proponuje model rozproszony. Zamiast jednej gigantycznej sceny, mieszkańcy będą mogli bawić się w Jarze Wilanowskim przy głosie Natalii Kukulskiej lub poczuć klubowe wibracje na molo w Brzeźnie dzięki występowi duetu Novika i Mr. Lex.
Kolejne lata pokażą, która strategia powitania Nowego Roku ostatecznie zwycięży.