Długo wyczekiwana inwestycja Zarządu Zieleni, Park Żerański, w końcu udostępniona mieszkańcom 10 października 2025 r., miała być wizytówką warszawskiej Białołęki. Ten 13-hektarowy teren, pierwszy w stolicy z udostępnioną linią brzegową, oferuje mieszkańcom nowe ścieżki pieszo-rowerowe, pomosty, i park linowy. Jednak to historyczne otwarcie nastąpiło w cieniu narastających kontrowersji, sięgających problemów na placu budowy.
Największy z nich dotyczy braku monitoringu, który, jak wynika z dokumentów, nie działa, mimo że kamery były już gotowe do instalacji. Otwarty bez elektronicznego nadzoru, park stał się obiektem krytyki, zagrażając bezpieczeństwu i kosztownej, nowo powstałej infrastrukturze.
Dewastacje i agresja na placu budowy
Potrzeba stałego nadzoru nad Parkiem Żerańskim była wielokrotnie podnoszona przez lokalnych radnych oraz samych mieszkańców. Alarmy te nasiliły się w ostatnich miesiącach prac, gdy teren, położony w pobliżu gęstej zabudowy osiedlowej, doświadczał regularnych incydentów. „Życie Warszawy” informowało o systematycznym niszczeniu ogrodzeń i nieuprawnionym wchodzeniu mieszkańców na plac budowy. Sytuacja ta zaogniła się do niebezpiecznego poziomu, gdy naruszona została nietykalność cielesna pracownika budowy, co zmusiło wykonawcę do zgłoszenia sprawy policji.