Choć dziś w tym miejscu mieści się sklep, a jedyną pamiątką po dawnej świetności jest neon na fasadzie, historia kina Femina wciąż żyje w pamięci mieszkańców. Była to opowieść o kinie, które narodziło się, by bawić, a stało się sercem kultury w najtragiczniejszym momencie dziejów miasta. Dziś, w rocznicę jego zamknięcia, przyglądamy się fascynującej, wielowarstwowej historii tego niezwykłego miejsca.
Przedwojenna świetność i mroczny cień wojny
Kino Femina zostało otwarte w 1938 roku w kamienicy przy ówczesnej ulicy Leszno 35. Budynek, zaprojektowany przez architekta Juliusza Żórawskiego, od samego początku wyróżniał się w miejskim krajobrazie. Jego właściciel, Dawid Bachrach, postawił na oryginalny koncept – kino miało przyciągać głównie żeńską publiczność, co odzwierciedlała dominacja melodramatów w jego repertuarze. Ta sielanka trwała jednak krótko. Po kapitulacji Warszawy i utworzeniu getta, w listopadzie 1940 roku budynek kina znalazł się w obrębie dzielnicy zamkniętej, co na zawsze zmieniło jego przeznaczenie.
Teatr Femina. Kulturalne serce getta
W najtrudniejszym okresie historii stolicy Kino Femina przeobraziło się w teatr, stając się centrum kulturalnego oporu i namiastką normalności. Teatr Femina zainaugurował działalność 20 czerwca 1941 roku i był jednym z pięciu stałych teatrów w getcie. Pod artystycznym kierownictwem Jerzego Jurandota i z muzyką Iwo Wesby'ego, scena kontynuowała tradycje przedwojennych warszawskich kabaretów, takich jak Qui Pro Quo czy Morskie Oko. Artyści wystawiali rewie i operetki, dając publiczności chwile wytchnienia od koszmaru wojny. W Teatrze Femina występowała między innymi Maria Ajzensztadt, nazywana „słowikiem getta”. Do czasu wielkiej akcji deportacyjnej w lipcu 1942 roku odbyło się tam aż 14 premier, co świadczy o ogromnej potrzebie kultury w obliczu tragedii.
Tablica upamiętniająca artystów warszawskiego getta odsłonięta w 1991 roku