Wszystko zaczęło się we wrześniu 2025 roku, kiedy to w bloku przy Krzyżanowskiego 44 wyłączono dostawy ciepłej wody na aż piętnaście dni. Jak relacjonował w swojej interpelacji radny Karol Jankowski, mieszkańcy byli „głęboko zaniepokojeni”, a brak podstawowych warunków higienicznych stanowił „poważne zagrożenie i był źródłem ogromnych niedogodności”, zwłaszcza dla dzieci i osób starszych. Niepokój budził nie tylko sam brak ciepłej wody, ale i brak rzetelnej informacji, która wyjaśniłaby dlaczego problem trwa tak długo.
Radny interweniuje w imieniu mieszkańców
W odpowiedzi na liczne sygnały od zaniepokojonych lokatorów, radny Jankowski zdecydował się na formalną interwencję. W oficjalnym piśmie skierowanym do wolskiego ratusza postawił kluczowe pytania. Chciał wiedzieć, dlaczego konieczne było tak długie wyłączenie wody oraz prosił o „szczegółowe przedstawienie przyczyn i zakresu prac”. Co więcej, dopytywał, jak administracja skonsultowała ten plan z mieszkańcami i jakie podjęto kroki, aby poinformować o wyłączeniu oraz ewentualnych alternatywnych rozwiązaniach. Pytania dotyczyły również wsparcia, zwłaszcza dla rodzin z małymi dziećmi i osób starszych.
Techniczne kulisy: Kocioł o wadze samochodu
Odpowiedź władz dzielnicy rzuciła światło na całą sprawę. Okazało się, że budynek nie jest podłączony do miejskiej sieci ciepłowniczej, a za ciepłą wodę i ogrzewanie odpowiada kocioł gazowy. Przyczyną dwutygodniowego braku dostępu do ciepłej wody była jego planowa wymiana. Skala prac była jednak ogromna, o czym świadczy waga starego urządzenia – około 1500 kg. Kocioł trzeba było zdemontować, a następnie rozebrać na części, by wynieść go z budynku. Dopiero potem można było wnieść i zmontować nowe urządzenie, a to ze względów bezpieczeństwa wymagało odcięcia wszelkich instalacji.
Właśnie z tych powodów, jak wyjaśnił zastępca dyrektora w wolskim Zakładzie Gospodarowania Nieruchomościami, Marcin Bąk, „nie jest możliwe zapewnienie alternatywnego źródła energii” na okres prac. Nie było też opcji, by czasowo włączać wodę, ponieważ wymagałoby to spełnienia dodatkowych wymogów bezpieczeństwa dla pracujących techników. Mieszkańcy zostali poinformowani o uciążliwościach, a władze zapewniły, że prace zakończą się przed rozpoczęciem sezonu grzewczego.