Dzisiaj w dobrym tonie jest, by największe miasta miały swoje maratony. Warszawa chce być w tym gronie, dlatego też ma swoją imprezę i to z niemałymi tradycjami, bo organizowaną nieprzerwanie od 1979 roku. Maratonu Warszawskiego nie zatrzymał ani stan wojenny, ani pandemia koronawirusa, choć w 2020 roku trzeba było się mocno nakombinować, żeby można było pobiec. Na starcie stanęło tylko tysiąc zawodniczek i zawodników, podzielonych w dodatku na cztery tury. Inni mogli się łączyć z Warszawą wirtualnie i biegać w swojej okolicy.
Frekwencja bije rekordy
Po tamtym czasie, który zatrzymał imprezy biegowe nie ma już śladu, a Nationale Nederlanden Maraton Warszawski przeżywa rozkwit. W tym roku frekwencja będzie rekordowa. Po raz pierwszy w historii w Polsce liczba startujących przekroczyła 10 tysięcy osób i to znacząco, bo już do czwartku nadano 11 500 numerów startowych, a ciągle napływały nowe zgłoszenia.
W sumie startujących w Warszawie będzie jeszcze więcej, bo królewski dystans to tylko jeden z trzech, zaplanowanych na weekend biegów. Jeśli doliczyć tych, którzy zapisali się na Nationale-Nederlanden Warszawską Dychę (bieg na 10 km) i sobotni Nice To Fit You Mini Maraton dla dzieci i młodzieży, to liczba startujących sięgnie 20 tysięcy.
42 punkty kibicowania i mnóstwo energii
Sam maraton ma być też świętem dla miasta i jego mieszkańców. Ma być piknikowo, kolorowo, pozytywnie i z muzyką. Pod Pałacem Kultury i Nauki, od strony ul. Świętokrzyskiej, stanie centralna strefa kibica. Przez czas trwania imprezy będzie tam mały piknik z foodtruckami, fotobudką, animacjami sportowymi i warsztatami. Można tam będzie przyjść całymi rodzinami i albo dopingować biegaczy, albo tylko skorzystać z atrakcji.