Mieszkańcy okolic ulicy Mazowieckiej oraz Świętokrzyskiej nie mają łatwego życia. Nie tylko w związku z hałaśliwym sąsiedztwem z mieszkań inwestycyjnych zakupionych pod przyjezdnych z Airbnb. Największym dramatem jest bytowanie na trybunach pętli honorowej wszystkich koneserów samochodów niepotrzebnie hałaśliwych.
Prawdą jest, że okolica wyjątkowo sprzyja takim egoistycznym rozrywkom. Po obu stronach Mazowieckiej są modne kluby i bary, chodniki pełne są osób palących papierosy i czekających w kolejkach do wejścia. Może się to wydawać atrakcyjne, by pochwalić się swoim samochodem przed taką widownią: ładnie ubraną i wyszykowaną na dobrą nocną zabawę. Szczególnie biorąc pod uwagę, że co do zasady, hałasującymi są młodzi mężczyźni, a wśród klubowiczów jest wiele kobiet.
Reklama
Reklama
Mężczyźni w drogich furach i kobiety stojące na poboczu
O to, dlaczego to jest atrakcyjne, pytam Łukasza, dla którego przejazdy po Mazowieckiej jego 400-konną Cuprą to częsta rozrywka.
– To miejsce ma specyficzny charakter. Wąska ulica między wysokimi budynkami sprawia, że akustyka jest jak w kanionie, a ryk silnika odbija się echem od ścian. Do tego często jest tam sporo osób, zwykle pod wpływem alkoholu, które czasem wiwatują kierowcom głośnych sportowych aut – chwali się Łukasz. – Mazowiecka, kluby, mężczyźni w drogich furach i kobiety stojące na poboczu, to chyba mówi samo za siebie – dodaje.
5000 zł
może wynieść mandat za nielegalne modyfikacje wydechu
Pytam jeszcze, w jak dużych grupach jeżdżą.
Reklama
Reklama
Reklama
– Najczęściej, jeśli już umawiamy się na spotkania, to w grupach maksymalnie pięciu–sześciu samochodów. Zazwyczaj jednak, z tego co wiem od znajomych, są to pojedynczy kierowcy albo małe grupki po dwa–trzy auta. Większe zbiorowiska nie mają sensu – ruch uliczny w tym rejonie i tak nie pozwala na jazdę w większej kolumnie, a poza tym większe grupy od razu zwracają uwagę policji – tłumaczy.
Na zabawę super samochodem wypożyczonym na weekend
Takie rozrywki wpływają negatywnie na mieszkańców okolicy. Kierowcy zapominają, że w ścianach tego akustycznego kanionu mieszkają ludzie, często starsi.
– Latem nie da się otworzyć okna. W dzień jest ciszej, ale wraz z zachodem słońca cały czas słychać ten piekielny warkot. Przestają jeździć dopiero koło 4–5 rano – słyszę od pana Andrzeja mieszkańca budynku na rogu Mazowieckiej i Świętokrzyskiej.
Można powiedzieć, że to częsty problem mieszkańców dużych miast. Jednak obserwacja okolicy pokazuje, że tu ma on zupełnie inną skalę. W tej części Śródmieścia nie mamy do czynienia z młodymi kierowcami w lekko podrasowanych starych BMW. Tu hałasują osoby w Lamborghini, Ferrari, Porsche i nowych Mercedesach. Często pochodzących z wypożyczalni aut sportowych, które oferują wynajem krótkoterminowy. Takich firm jest w Warszawie kilkanaście. Nie dziwi fakt, że ich klienci wybierają akurat tę okolicę na zabawę super samochodem wypożyczonym na weekend.
Mazowiecka późnym wieczorem zamienia się pudło rezonansowe, które potęguje hałas wydobywający się z modyfikowanych układów wydechowych
Foto: Jakub Gessler Nowak
Jednak seryjne sportowe samochody to nie jedyny problem. Okolice nawiedzają również entuzjaści przerabiania aut, czyli tzw. tuningu. Jeździ tu wiele samochodów ze zmodyfikowanym układem wydechowym i wzmocnionym silnikiem. Dzięki temu mają większą moc oraz stają się jeszcze głośniejsze. Często nawet nie po to, by jechać szybciej, ale by zwracać na siebie uwagę przechodniów.
Reklama
Reklama
Nie znam nikogo, kto by miał tam, chociażby kontrolę
O komentarz poprosiłem przedstawicieli urzędu miasta w Warszawie. Dostałem odpowiedź od Mateusza Węgrzyna, rzecznika prasowego dzielnicy Śródmieście:
– Dzielnica Śródmieście dostrzega problem wynikający z hałasu związanego z ruchem komunikacyjnym. Niestety w ostatnim czasie w niektórych kręgach dość popularny stał się rekreacyjny wynajem pojazdów sportowych generujących nadmierny hałas. W zakresie przeciwdziałania hałasowi w przestrzeni publicznej poszczególne jednostki miejskie obowiązuje współpraca z Biurem Ochrony Środowiska oraz Inspektoratami Ochrony Środowiska. A w kwestii bezpieczeństwa w ruchu drogowym kluczowa jest jednak współpraca z Policją. Komenda Rejonowa Policji przeprowadza kontrole pojazdów i kierowców, zwiększa nadzór dzielnicowych we wskazanych przez urzędników obszarach oraz przydziela tam ponadnormatywne patrole. Policjanci dokonują pomiarów hałaśliwych pojazdów za pomocą sonometrów…
Wszystko to brzmi bardzo pięknie, aż dziw bierze, że przy tak ostrej reakcji miasta, zdaniem mieszkańców problem narasta, zamiast maleć. Pytam jeszcze Łukasza, jak to wygląda z mandatami i kontrolami policji, by zweryfikować komunikat władz miasta.
– Bardzo rzadko – odpowiada. – Ja nie znam nikogo, kto by miał tam, chociażby kontrolę. O mandatach za hałas nie wspominając; Tam są wyłącznie piesze patrole, nieprzygotowane do pracy z ruchem samochodowym. Policja wyposażona i przeszkolona do takich zadań kontroluje bardzo niebezpieczne zloty na parkingach pod galeriami handlowymi, zamiast być tam, gdzie nieodpowiedzialna jazda odbija się na życiu mieszkańców – mówi ironicznie Łukasz.
Może się to wydawać atrakcyjne, aby ryknąć i pochwalić się swoim samochodem przed taką widownią: ładnie ubraną i wyszykowaną na dobrą nocną zabawę.
Foto: mat. pras.
Nie ograniczył nocnych przejazdów głośnych jak ostrzał artyleryjski
Policjanci spotkani w tej okolicy nie potwierdzili doniesień miasta o mierzeniu hałasu przejeżdżających tam aut. Patrolują ulicę i przeciwdziałają chuligańskim wybrykom, ale większość patroli nie ma sprzętu do mierzenia głośności aut. Dodatkowo w autach poddawanych modyfikacjom wydechu częste jest rozwiązanie pozwalające z pilota zamknąć klapy, by ograniczyć hałas na czas badania. Gdy radiowóz odjedzie, można wrócić do radosnego utrudniania życia mieszkańcom. W teorii za takie nielegalne modyfikacje wydechu grozi odebranie dowodu rejestracyjnego i mandat do 5000 zł. Jednak jak informują aktywiści z ruchu miejskiego Miasto Jest Nasze takie kary to rzadkość a „policja i stacje diagnostyczne nie mają odpowiednich narzędzi ani procedur, by rzeczywiście wyłapywać te pojazdy.”
Reklama
Reklama
Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być wprowadzenie do użytku akustycznych fotoradarów, z sukcesami stosowanych w takich krajach jak np. Francja. Pomóc mógłby też remont, który sprawiłby, że to miejsce stanie się mniej atrakcyjne dla kierowców.
– W wielu różnych lokalizacjach miasto od lat wdraża rozwiązania, które mają na celu uspokojenie ruchu drogowego (m.in. strefy ograniczenia prędkości, woonerfy, zwężanie ulic, azyle dla pieszych) – pisze Mateusz Węgrzyn.
Jednak niedawny remont ulicy Mazowieckiej co prawda zaowocował tym, że posadzono „okazałe drzewa” (sztuk sześć), jednak nie ograniczył nocnych przejazdów głośnych jak ostrzał artyleryjski. Pomóc mogłyby progi zwalniające, ale niestety remont ich nie przewidział.