Dopiero w ostatnim czasie, pod naciskiem opinii publicznej, Zarząd Dróg Miejskich rozpoczął procedowanie planu generalnej przebudowy ulicy. Projekt zakłada zwężenie jezdni, poszerzenie chodników i budowę wydzielonych dróg rowerowych. Niestety, harmonogram jest bardzo odległy - rozpoczęcie prac planuje się nie wcześniej niż w 2027 roku.
Mieszkańcy żądają tymczasowych rozwiązań
W obliczu tak odległej perspektywy zmian, radni z klubu Miasto Jest Nasze, Jacek Grzeszak i Michał Cichosz, wystąpili z apelem o natychmiastowe, tymczasowe zmiany. Ich argumentacja jest prosta: nie można czekać latami, aby wprowadzić proste i niskobudżetowe poprawki, które zwiększą bezpieczeństwo.
Proponowane rozwiązania miałyby polegać na zmianie oznakowania pionowego i poziomego, np. poprzez przeniesienie parkowania z chodnika na jezdnię. W szczególności dotyczy to wschodniej strony Puławskiej, gdzie szerokość chodnika jest na tyle mała, że nie spełnia obowiązujących norm, zmuszając pieszych do lawirowania w niebezpiecznej bliskości jezdni.
Jak komentuje radny Jacek Grzeszak, ironią jest to, że radni z innych klubów, a także urzędnicy, domagają się "więcej danych, badań i analiz", aby zająć stanowisko. Mieszkańcy i aktywiści odpowiadają, że podstawowe dane są jasne: chodnik od 20 lat nie spełnia norm, a dyskomfort i niebezpieczeństwo są odczuwalne na co dzień.
Pusta sala i „smutny spektakl”
Rozczarowanie wtorkowym posiedzeniem było ogromne. Brak przedstawicieli Zarządu Dróg Miejskich został odebrany jako jawne zlekceważenie mieszkańców i celowe unikanie konfrontacji. Jak relacjonowali w mediach społecznościowych aktywiści, spotkanie było „długim i smutnym spektaklem”, w którym główni decydenci nie zjawili się, a mieszkańcy mogli jedynie podzielić się swoimi gorzkimi doświadczeniami.
Radni Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości unikali jednoznacznych deklaracji w sprawie przeniesienia parkowania z chodnika na jezdnię. Ich argument o potrzebie większej ilości danych utwierdził mieszkańców w przekonaniu, że radni nie chcą nic zmieniać.
Seria wypadków jako ostateczny argument
Tylko w ciągu kilku ostatnich dni na Puławskiej doszło do serii niebezpiecznych wypadków, które stanowią najbardziej tragiczne „dane” w tej dyskusji. Pijany kierowca BMW staranował kilka samochodów, wpadając na drzewo, a inny sprawca, kierujący Toyotą, uderzył w latarnię, dachował i uciekł z miejsca zdarzenia.
Te wypadki nie są odosobnionymi incydentami, ale symptomem głębszego problemu. Szerokość ulicy i jej tranzytowy charakter zachęcają do brawurowej, szybkiej jazdy. Kiedy kierowca traci kontrolę nad pojazdem, czy to z powodu alkoholu, czy nadmiernej prędkości, szeroka jezdnia staje się pułapką, a chodnik – strefą śmiertelnego zagrożenia.