23.6°C
1015.8 hPa
Życie Warszawy

Saska Kępa chwilowo odetchnie. Nocne kluby żegnają się z Lunaparkiem. Czy miasto odzyska teren? Niekoniecznie

Publikacja: 10.09.2025 10:10

Kluby z Lunaparku ogłosiły zakończenie działalności

Kluby z Lunaparku ogłosiły zakończenie działalności

Foto: Kacper Komaiszko

Nad Wisłą zapadła cisza. Po latach głośnych imprez kluby Lunaparku zakończyły działalność. Dla mieszkańców Saskiej Kępy to ulga, ale czy oznacza to koniec problemów z dzierżawcą? Sprawa prawna o odzyskanie terenu dopiero się zaczyna.

Weekend 5-7 września był ostatnim, kiedy nad Wisłą, na prawym brzegu, rozbrzmiewała głośna muzyka z klubów Lunaparku. To koniec pewnej epoki – zarówno dla imprezowiczów, jak i dla mieszkańców Saskiej Kępy, którym działalność rozrywkowego biznesu zakłócała spokojny sen. Zarówno Hocki Klocki, jak i Wata Cukrowa, oficjalnie pożegnały się z miejscem w swoich mediach społecznościowych, informując, że to „ostatni taniec” i „zamknięcie na zawsze”.

Dla sąsiedztwa pożegnalne komunikaty przynoszą ulgę. Niestety, pozorna cisza nie oznacza, że miasto odzyskało kontrolę nad terenem. Mimo że kluby przestały działać, bezprawny spór o nieruchomość trwa nadal.

Rozdział pierwszy. Historia sporu i powody zakończenia działalności klubów

Historia terenu przy Wale Miedzeszyńskim 407 jest długa i skomplikowana. Przez ponad ćwierć wieku był on dzierżawiony przez spółkę Domex Bulwary Saskie. Zgodnie z umową, 30 czerwca 2025 roku, dzierżawa wygasła. Miasto, za pośrednictwem Stołecznego Centrum Sportu Aktywna Warszawa, wyraźnie oświadczyło, że nie przewiduje jej przedłużenia i zażądało zwrotu nieruchomości.

W odpowiedzi na żądania miasta spółka Domex Bulwary Saskie odmówiła wydania terenu. Zakończenie działalności plenerowych klubów Lunaparku jest więc naturalnym końcem letniego sezonu, a nie aktem dobrej woli ze strony dzierżawcy. Komunikaty o „ostatnich imprezach” są symbolicznym pożegnaniem z marką, nie z samą nieruchomością. Prawna odpowiedzialność za teren spoczywa na spółce, która nadal może go bezprawnie zajmować, mimo że nie prowadzi już dotychczasowej działalności rozrywkowej.

Reklama
Reklama

Sprawa Lunaparku pozostaje jednak nierozwiązana. Mimo że kluby opuściły teren, walka o przejęcie nieruchomości wciąż trwa

Walka prawna na linii ratusz - spółka

Od momentu wygaśnięcia umowy miasto podjęło szereg kroków, mających na celu odzyskanie swojej własności. 30 czerwca komisja Aktywnej Warszawy stawiła się na miejscu, aby odebrać teren, jednak przedstawiciele spółki Domex Bulwary Saskie kategorycznie odmówili jego wydania. W reakcji na to miasto wysłało ostateczne, przedsądowe wezwanie do wydania nieruchomości, wyznaczając 14-dniowy termin na opuszczenie działki.

Jak dowiedziało się „Życie Warszawy”, spółka podtrzymała swoje stanowisko w piśmie z dnia 31 lipca 2025 roku. Przypomnijmy, że wcześniej spółka komunikowała, że rości sobie prawo do użytkowania terenu przez kolejne siedem lat, powołując się na poprzedni proces sądowy z lat 2012-2019, który zajął właśnie tyle czasu. 

W opinii urzędników, argument o „odzyskaniu straconego czasu” jest bezpodstawny, bo przez cały okres sporu spółka prowadziła działalność komercyjną. Brak chęci do mediacji ze strony byłego-obecnego dzierżawcy sprawia, że spór musi zakończyć się na drodze sądowej.

Co dalej? Sądowy impas i nieznana przyszłość terenu

I tu pojawia się największy problem. Miasto, jako organ publiczny, musi działać wyłącznie w ramach prawa. To oznacza, że nie może siłą przejąć nieruchomości. Według informacji, jakie przekazał nam wydział prasowy stołecznego ratusza – „ewentualne dalsze kroki, w tym egzekucja komornicza, będą podejmowane po uzyskaniu prawomocnego wyroku”. To kluczowy fakt, który oznacza, że sprawa może ciągnąć się latami.

Reklama
Reklama

Biorąc pod uwagę wcześniejsze, siedmioletnie doświadczenie w batalii sądowej, spółka Domex Bulwary Saskie może być przygotowana na długotrwały spór. Biznesmeni mogą kalkulować, że bardziej opłacalne jest bezumowne korzystanie z terenu, płacąc jedynie kary, które mogą być niższe niż potencjalne zyski z nowej działalności. Choć hałas związany z klubami ustąpił, spółka może mieć inne plany. Spekuluje się, że na tak atrakcyjnym terenie mogą pojawić się nowe biznesy wykorzystujące potencjał lokalizacji nad Wisłą.

Nadzieja i niepokój

Mieszkańcy Saskiej Kępy mogą odetchnąć z ulgą, że w najbliższych miesiącach będą mogli spokojnie przespać noce. Sprawa Lunaparku pozostaje jednak nierozwiązana. Mimo że kluby opuściły teren, walka o przejęcie nieruchomości wciąż trwa, a przyszłość jednego z najatrakcyjniejszych terenów nad Wisłą jest daleka od pewności. Ostateczny werdykt należeć będzie od sądu, a na ten, jak wiadomo, trzeba cierpliwie czekać.

Reklama
Reklama
Reklama