Weekend 5-7 września był ostatnim, kiedy nad Wisłą, na prawym brzegu, rozbrzmiewała głośna muzyka z klubów Lunaparku. To koniec pewnej epoki – zarówno dla imprezowiczów, jak i dla mieszkańców Saskiej Kępy, którym działalność rozrywkowego biznesu zakłócała spokojny sen. Zarówno Hocki Klocki, jak i Wata Cukrowa, oficjalnie pożegnały się z miejscem w swoich mediach społecznościowych, informując, że to „ostatni taniec” i „zamknięcie na zawsze”.
Dla sąsiedztwa pożegnalne komunikaty przynoszą ulgę. Niestety, pozorna cisza nie oznacza, że miasto odzyskało kontrolę nad terenem. Mimo że kluby przestały działać, bezprawny spór o nieruchomość trwa nadal.
Rozdział pierwszy. Historia sporu i powody zakończenia działalności klubów
Historia terenu przy Wale Miedzeszyńskim 407 jest długa i skomplikowana. Przez ponad ćwierć wieku był on dzierżawiony przez spółkę Domex Bulwary Saskie. Zgodnie z umową, 30 czerwca 2025 roku, dzierżawa wygasła. Miasto, za pośrednictwem Stołecznego Centrum Sportu Aktywna Warszawa, wyraźnie oświadczyło, że nie przewiduje jej przedłużenia i zażądało zwrotu nieruchomości.
W odpowiedzi na żądania miasta spółka Domex Bulwary Saskie odmówiła wydania terenu. Zakończenie działalności plenerowych klubów Lunaparku jest więc naturalnym końcem letniego sezonu, a nie aktem dobrej woli ze strony dzierżawcy. Komunikaty o „ostatnich imprezach” są symbolicznym pożegnaniem z marką, nie z samą nieruchomością. Prawna odpowiedzialność za teren spoczywa na spółce, która nadal może go bezprawnie zajmować, mimo że nie prowadzi już dotychczasowej działalności rozrywkowej.