Urząd Dzielnicy Bielany przypomina mieszkańcom, że w przypadku napotkania dzików nie należy zbliżać się do nich, ich płoszyć czy dokarmiać. Zwierzęta te mogą stanowić zagrożenie, a niekontrolowane interakcje mogą pogorszyć sytuację i zwiększyć ryzyko niebezpieczeństwa.
Rosnący problem
dzików w Warszawie
W 2025 roku problem dzików w Warszawie nasilił się, szczególnie w dzielnicach takich jak Białołęka, Wawer, Praga Południe i Śródmieście. Liczba zgłoszeń dotyczących obecności dzików w mieście rośnie lawinowo – w 2024 roku było ich ponad 5 tysięcy, a w 2025 trend ten się utrzymuje.
Dziki coraz częściej pojawiają się nie tylko na obrzeżach, ale także w centralnych dzielnicach miasta, ryjąc trawniki, niszcząc ogrody i stwarzając zagrożenie w parkach, na osiedlach i przy placach zabaw.
W maju na Gocławku doszło do poważnego incydentu – dzik zaatakował kobietę spacerującą z psem. Poszkodowana trafiła do szpitala z obrażeniami. Służby podjęły decyzję o uśpieniu lochy i jej młodych.
W styczniu na Pradze-Południe znaleziono szczątki dzika, który został zastrzelony. Sprawą zajęła się policja i Lasy Miejskie. Zdarzenie to zwróciło uwagę na problem nielegalnych odstrzałów i konieczność monitorowania populacji dzików w mieście
W wielu dzielnicach mieszkańcy zgłaszali przypadki dużych stad dzików (nawet po 40 osobników), które powodowały strach i utrudniały codzienne funkcjonowanie, szczególnie na Białołęce i w Wawrze
Dziki przychodzą do miast
Problemy z dzikami w polskich miastach w 2025 roku są powszechne i narastające. Samorządy szukają rozwiązań prawnych i finansowych, aby skuteczniej walczyć z dzikami w mieście. Legionowo zdecydowało się na odstrzał redukcyjny, by chronić mieszkańców
W Krakowie i Wieliczce mieszkańcy skarżą się na zniszczenia w ogrodach, ryzyko kolizji drogowych i bezpośrednie zagrożenia, gdy dziki pojawiają się na placach zabaw czy przy żłobkach. W Wieliczce planowany jest odstrzał lub odłów nawet 200 dzików do marca 2026 roku. W Krakowie stosowano humanitarne odłownie, czyli pułapki, które pozwalały na wywózkę dzików poza miasto, co ograniczało szkody i poprawiało bezpieczeństwo mieszkańców
W Pile stado ponad 20 dzików niszczy działki, trawniki i roślinność, a mieszkańcy boją się wychodzić na podwórka. Próby odstraszania zapachowego, świetlnego czy dźwiękowego nie przyniosły długotrwałego efektu. Straż Miejska interweniuje po każdym zgłoszeniu, ale problem pozostaje.
Również w innych miastach (np. w Legnicy, Poznaniu, Toruniu, Rzeszowie, Zielonej Górze, Wrocławiu, Zabrzu) występują liczne incydenty z dzikami, w tym ataki na ludzi, niszczenie terenów zielonych i osiedli. W Legnicy i Poznaniu odławianie dzików pochłania znaczne środki finansowe (setki tysięcy złotych). W Toruniu i Rzeszowie odnotowano tysiące zgłoszeń. W Zielonej Górze dziki grasują nawet w centrum miasta, a w Zabrzu dzik zaatakował policjantów. Wrocław odnotował przypadek rany zadanej przez dzika mieszkance.
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że dziki są wypierane z naturalnych siedlisk przez urbanizację, mają łatwy dostęp do pożywienia w śmietnikach i są mniej płochliwe, gdyż tracą naturalny lęk przed człowiekiem. Miasta oferują im schronienie i brak naturalnych wrogów, co sprzyja szybkiemu wzrostowi populacji.
Komisja Gospodarki Komunalnej i Środowiska Związku Miast Polskich (ZMP) zajmuje się problemem i pracuje nad regulacjami prawnymi, które umożliwią skuteczniejsze działania samorządów. Wiele miast prowadzi odstrzały redukcyjne, odłowy i edukację mieszkańców, ale brak spójnych przepisów utrudnia walkę z problemem.