Zbulwersowani mieszkańcy od dawna skarżą się na „smród zjełczałego oleju i wschodniego jedzenia”. Problem, według radnej, wynika z celowych zaniedbań właścicieli i ogólnego stanu targowiska, który zdaniem Czerniawskiej „przedstawia żałosny widok, nieprzystający do reprezentacyjnych ulic Górnego Mokotowa”.
Nieuczciwość przedsiębiorcy i brak nadzoru
Mimo wcześniejszej interwencji radnej oraz Wydziału Ochrony Środowiska (WOŚ), która doprowadziła do zainstalowania filtrów i wentylacji w jednej z budek z jedzeniem, problem nie zniknął. Jak ustaliła Monika Czerniewska podczas „wizyty incognito”, właściciel obiektu, aby oszczędzać na prądzie, nie włącza zainstalowanej wentylacji. Po tym, jak zorientował się, że jest obserwowany, uruchomił ją, co spowodowało powolne ulatnianie się zapachu. Tego typu zachowanie, jak i utrzymujący się, uciążliwy zapach, który ma „charakter trwały i powtarzalny”, dają radnej podstawy do poparcia skarg mieszkańców.
Dodatkowym źródłem problemu jest obecność drugiej budki gastronomicznej o podobnej ofercie, która w ogóle nie posiada wentylacji. Sytuacja ta powoduje, że sąsiedzi, w tym właścicielka pobliskiego mieszkania, nadal zmuszeni są składać kolejne skargi. Radna w swojej interpelacji podnosi także kwestie prawne, powołując się na artykuł 144 Kodeksu Cywilnego, który dotyczy immisji pośrednich.