Osiedle Bliska Wola firmy J.W. Construction powstało na rogu ul. Kasprzaka i al. Prymasa Tysiąclecia. To niezwykłe miejsce, ponieważ nabyta działka nie była zbyt duża, a znajduje się na niej około 10 tys. metrów kwadratowych powierzchni biurowej oraz przeszło 44 tys. metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej. Budynki są wysokie, stalowo-szklane, położne gęsto, a najwyższa z wież ma 27 kondygnacji. To dlatego miejsce to przywodzi na myśl Hongkong. Między gęstą zabudową znajduje się niepozorna, na tle innych budynków wieża ciśnień, pozostałość po dawnych czasach. Ostatni zachowany budynek działającej w tym miejscu od 1898 do 2007 roku fabryki broni VIS. Odróżniająca się od reszty wieża miała zostać zniszczona. Dlaczego więc pozostała częścią osiedla?
Wieża ciśnień – jedyna ocalała w zniszczeniach wojennych
Wieża wybudowana najpewniej w latach 30. XX wieku była częścią kompleksu Fabryki Wyrobów Precyzyjnych VIS. Wówczas budynek miał sześć kondygnacji i był nie tylko wieżą ciśnień, lecz także akumulatornią. Pod koniec II wojny światowej budynki fabryki zostały niemal całkowicie zniszczone przez Niemców, jednak wieża pozostała niemalże nienaruszona. Po zakończeniu okupacji została wyremontowana i podwyższona, a na jej szczycie powstał Wieżowy Punkt Obserwacyjny.
Planowana rozbiórka wieży ciśnień przy ul. Kasprzaka
Fabryka przetrwała wiele trudnych momentów, a swoją działalność zakończyła dopiero na początku XXI wieku. Do 2008 roku prawie wszystkie jej budynki zostały zburzone. Kiedy w 2012 roku pojawiła się informacja, że teren przy ul. Kasprzaka został wykupiony przez firmę deweloperską J.W. Construction, niemal pewne stało się, że ocalała dotychczas wieża ciśnień zostanie zniszczona. Dla mieszkańców i władz dzielnicy taka decyzja była niezrozumiała – w końcu ten budynek to ostatnie co zostało po przedwojennej fabryce karabinów.
Wieża została przebudowana wewnątrz i ocieplona zewnątrz. Wzrosła też liczba kondygnacji z pięciu do siedmiu.
Początkowe plany osiedla Bliska Wola nie pozostawiały na tym terenie wieży, co zgadzało się z przewidywaniami. Obiekt ten wówczas nie był ujęty w rejestrze zabytków, ale był wpisany do gminnej ewidencji zabytków, co pozwoliło na wystąpienie władz dzielnicy o opinię do Społecznego Konserwatora Zabytków. Krzysztof Strzałkowski, burmistrz dzielnicy Wola, mówił wówczas, że takie obiekty powinno się realizować i adaptować na potrzeby lokalnych społeczności. Chciał przekonać firmę, by nie wyburzali przedwojennego budynku. Co postanowił deweloper?