13.3°C
1011 hPa
Życie Warszawy

Policja zakończyła działania po pożarze w Ząbkach. Są nowe zdjęcia z wnętrz

Publikacja: 11.07.2025 13:00

Z wielu pomieszczeń pozostały jedynie zgliszcza

Foto: Komenda Stołeczna Policji

Spalone samochody, zniszczone mieszkania, gruz w pomieszczeniach – tak wygląda obecnie budynek w Ząbkach, w którym tydzień temu wybuchł pożar. Policja opublikowała nowe zdjęcia ze zniszczonych wnętrz. Strażacy zaś opowiedzieli historię zaginionego kota

Policja przekazała budynek do dyspozycji zarządu wspólnoty, kończąc tym samym prowadzone od tygodnia zakres działań. Służby podkreślają, że wszystko odbyło się zgodnie z planem, a bezpieczeństwo mieszkańców i ratowników było priorytetem na każdym etapie.

97 osób po pożarze w Ząbkach przeniosło się do hosteli

W czwartek po południu na ulicy Powstańców 62 w Ząbkach wybuchł poważny pożar, który w szczytowym momencie zaangażował 200 funkcjonariuszy. W następnych dniach policjanci prowadzili intensywne działania – przesłuchiwali świadków, przeprowadzali oględziny budynku i jego otoczenia, a mieszkańcy mogli wejść do swoich mieszkań, by zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Prace nad ustaleniem przyczyn pożaru były prowadzone pod nadzorem prokuratorów, ekspertów od pożarnictwa oraz zespołów śledczych.

Jak poinformował rzecznik rządu Adam Szłapka, wszyscy poszkodowani dostaną od rządu wsparcie finansowe. Z kolei wojewoda Mariusz Frankowski poinformował, że 97 osób skorzystało z miejsc w czterech hostelach, które udostępniły poszkodowanym schronienia.

Zwierzęta ocalone z pożaru w Ząbkach

Jak informuje Ochotnicza Straż Pożarna w Ząbkach, podczas akcji ratowniczo-gaśniczej strażacy wynosili nie tylko psy, ale i świnki morskie oraz inne zwierzaki. „Niestety – z kotami to już zupełnie inna liga. To sprytne, niezależne istoty, z którymi nie ma miękkiej gry. Tylko dziś – na prośbę właścicieli – udało się odłowić dwa koty z górnych pięter. Ale jedna historia wyjątkowo nas poruszyła...” – czytamy na profilu OSP na Facebooku.

„Przyszedł do nas bardzo zamyślony, zmartwiony pan. Powiedział, że jego kot nadal biega gdzieś po górze, a w domu wszyscy za nim bardzo tęsknią – zwłaszcza dziecko. Zaczęliśmy rozmawiać, słuchaliśmy, jak opowiada o tym, że pożar przekreślił ich plany urlopowe... I wtedy, patrząc na jego minę, słuchając tonu głosu – postawiliśmy sobie za punkt honoru odnalezienie tego kota. Po prostu musimy go znaleźć” – opowiadają strażacy.

Kota udało się znaleźć już przy pierwszej próbie, ale niestety uciekł. Rezultatu nie przyniosła też druga próba – „cisza, zniknął jak duch”. „Do trzeciego podejścia dołączyła Natalia z OSP Kobyłka – specjalistka od spraw beznadziejnych i generalnie takich „nie do zrobienia”. Gdy zaoferowała pomoc – nie mieliśmy wątpliwości, że to będzie strzał w dziesiątkę” – relacjonują strażacy.

Natalia złapała kota po kilku minutach, po tym jak zamknęła się z nim na balkonie. Kot nie zamierzał się poddać bez walki, ale Natalia wyszła z niej zwycięsko – wynosząc go z balkonu jak trofeum.

„Trzeba przyznać, że kot nie podzielał naszej radości – musiał zostać „przekonany” do współpracy przez naszego strażaka... dosiadem (niech żyją środki przymusu bezpośredniego w wersji na cztery łapy). Później został bezpiecznie zabezpieczony w transporterze” – czytamy w poście.

Strażacy zadzwonili do właściciela, który wcześniej zapewniał, że pojawi się o każdej porze dnia i nocy. Dotrzymał słowa – pojawił się po paru minutach.

„Mamy nadzieję, że ten turbo kot nie ma nam za złe, że turbo Natalia była jednak sprytniejsza. I że już teraz mruczy bezpiecznie tam, gdzie jego miejsce – przy swojej rodzinie” – komentują strażacy.